Jarosław Wanecki
Mieliśmy nigdy nie powstać, chcieli nas włączyć do Warszawy, a właśnie obchodzimy koralowy jubileusz „na swoim”
Autor: Jarosław WaneckiNa kilka dni przed Świętami dostałem od redakcji wyjęty z archiwum [„Gazety Wyborczej”] tekst sprzed ćwierć wieku, opisujący między innymi mój prasowy debiut z okazji cynowej, czyli 10. rocznicy powołania Okręgowej Izby Lekarskiej w Płocku.
Przyszedłem, Wojtku, zgodnie z obietnicą złożoną na kilkanaście godzin przed Twoją śmiercią…
Zawsze pracuję w Wigilię. Czasami w sylwestra. Nigdy nie było łatwo. Cichą noc nie raz i nie dwa przerywa krzyk bólu
Pijemy, bo każda okazja jest dobra. Bierzemy środki nasenne. Zaprzedajemy duszę pracodawcy. A potem walimy pięściami w drzwi gabinetu…
„Przychodzi baba do lekarza…”. Czy mogą rozmawiać po partnersku…
Lubię stać w kolejce do lekarza. W kolejce uczę się pokory, zanim sam zawołam: „Następny proszę!”