Jarosław WaneckiJarosław Wanecki
WSPOMNIENIE

Pojechałem do Gostynina, by zmierzyć się z historią doktora Karola Mikulskiego [WIDEO]

W marcu minęło 85 lat od krytycznej nocy i samobójczej śmierci psychiatry, którego w obecności funkcjonariuszy Gestapo zobligowano do przekazania listy chorych nierokujących nadziei na wyzdrowienie.

Wykaz miał posłużyć eksterminacji kolejnej grupy pacjentów Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Gostyninie.

We wspomnieniu córki doktora Izabeli Galickiej czytam: „W każdy wtorek odbywała się eskapada do Płocka, odległego o 25 kilometrów i znacznie większego od Gostynina. Jeździliśmy tam najpierw szarym fiacikiem szpitalnym z panem Okraską, a od 1938 roku już naszym własnym granatowym fiatem polskim 508, który tata prowadził z zawrotna szybkością 60 kilometrów na godzinę, a i tak na zakrętach mama wołała: ‘Karolu, nie pędź tak!’. W Płocku tatuś miał raz na tydzień konsultacje psychiatryczne w poradni przeciwalkoholowej…”..


Karol Mikulski urodził się 13 czerwca 1901 roku w Kijowie w rodzinie ziemiańskiej. Ojciec Antoni był profesorem psychiatrii na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie, a matka Marta, z domu Grodecka, była pianistką. Uczył się we Lwowie, Łodzi, Krakowie, Wilnie i Warszawie. Lekarzem został w 1927 roku, odbywając staż podyplomowy w Lublińcu na Górnym Śląsku.

Przez sześć lat był asystentem profesora Jana Mazurkiewicza w Klinice Psychiatrycznej Uniwersytetu Warszawskiego. W tym czasie został stypendystą Funduszu Kultury Narodowej, odbywając trzymiesięczne studia psychologiczne w Wiedniu i naukową podróż po Europie. W Niemczech, Francji, Włoszech, Jugosławii i na Węgrzech poznał wielu lekarzy zajmujących się eugeniką, co spowodowało inicjatywę badań nad genetyką bliźniąt. Po przyjeździe do Gostynina objął funkcję zastępcy dyrektora Eugeniusza Wilczkowskiego.

17 września 1939 roku znalazł się w pociągu wiozącym polskich oficerów do obozu jenieckiego w Kozielsku. Uciekł (!) z transportu pod Smoleńskiem i wrócił do domu… pieszo.

Czy po takich przeżyciach może kogokolwiek dziwić depresja doktora?


W zaduszkowe dni lekarze odwiedzają ze zniczami groby koleżanek i kolegów sprzed lat bliższych i dalszych.

Na cmentarnej bramie w Gostyninie umieszczono napis: „Jeśli zapomnimy o nich, Ty Boże zapomnij o nas…”. Starsze panie sprzątają groby, pada drobny deszcz, a ja szukam kwatery z 1940 roku, która stała się znakiem sprzeciwu wobec zbrodni ludobójstwa. Znajdując sektor B1, znów żałuję, że nie udało mi się spotkać z Kaliną Błażejowską. Autorka reportażu „Bezduszni. Zapomniana zagłada chorych”, opisującego losy osób upośledzonych i zaburzonych psychicznie podczas II wojny światowej, gościła wiosną w Książnicy Płockiej. Może udałoby się po niedoszłym spotkaniu, razem z Barbarą Konarską–Pabiniak, dokumentującą historię gostynińskiego ośrodka, stanąć przy nagrobnej płycie z wyrytym podpisem: „oddał życie za swoich pacjentów”.

W zaduszkowe dni lekarze nie zapominają o grobach koleżanek i kolegów, którzy poświęcili życie podopiecznym i są nadal autorytetami, a nawet symbolami etyki lekarskiej, mimo upływu lat.

Jarosław Wanecki

Lekarz, były prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Płocku

Kategoria: News, Opinie

Udostępnij artykuł:

Polityka prywatności © 2025 Gazeta Płocka. Projekt i wykonanie: Hedea.pl