Jarosław WaneckiNASTĘPNY PROSZĘ
Tymczasem już idą masażyści, oklepują, rozciągają… Byłem na wykładzie połączonym z masażem stóp wymoczonych w ziołowym wywarze
W wygodnych fotelach z pufami każdy chętnie wyciąga zmęczone nogi, przyglądając się slajdom o metodach stawiania diagnozy: obserwacji całej sylwetki, w tym szczególnie koloru skóry, stanu włosów i paznokci, ocenie zapachu, słuchaniu oddechu, badaniu pulsu, wyglądu języka…
Pytany przez znajomych o wrażenia z wczesnoletniej podróży chińskiej, odpowiadam dość powściągliwie. Nadal jeszcze nie jestem gotów na kompleksowe opowiadanie o kulturze z dwóch przeciwstawnych perspektyw. Koncepcja „yin” i „yang”, mówiąca o tym, że jedyną stałą w przyrodzie jest zmiana, nie nastraja zbyt optymistycznie, zwłaszcza w wymiarze zdrowia. Tocząca się w ludzkim ciele walka o harmonię to nieustanny trud zachowania równowagi między materią, jej funkcją i energią życiową („qi”).
Chińczycy nigdy nie stworzyli spójnego kanonu procedur medycznych. Zawsze jednak patrzyli na człowieka jako całość, gdy tymczasem zachodnia praktyka lekarska hołdowała detalom, rozproszeniu specjalizacji i rewolucyjnym odkryciom nowych terapii.
Na wschodzie tymczasem, od ponad dwóch tysięcy lat, niewiele się zmieniło. Dwa główne nurty uzdrawiania – konfucjańska medycyna oparta na akupunkturze oraz wywodzące się z kultury
taoistycznej ziołolecznictwo – do XII wieku były niezależne od siebie, by z biegiem lat połączyć siły. Tradycyjnie promowano proste życie w zgodzie z naturą, przyrównując jednocześnie organizm ludzki do systemu politycznego opartego na powiązanych ze sobą jednostkach. Lekarzowi w cesarstwie płacono nie za leczenie władcy, ale za jego dobrostan.
I nam nie są przecież obce hasła zdrowego stylu życia, dbałości o dietę i codzienną gimnastykę. W Państwie Środka opis wzmacnia zasada pięciu przemian, której konkluzją jest, do znudzenia powtarzane we wszystkich gabinetach, zdanie o unikaniu ekscesów – nie przejadać się, wypoczywać, pracować tyle, ile trzeba (!), nie denerwować się zbyt często oraz nie pozwalać, by ogarnął nas szał miłości i nienawiści. Piękne, ale jednak odległe jak Płock i Beijing.
W pekińskim Centrum Medycyny Tradycyjnej turysta z naszego kraju zapraszany jest na wykład w języku polskim, połączony z masażem stóp, które najpierw moczy się w ziołowym wywarze. W wygodnych fotelach z pufami każdy chętnie wyciąga zmęczone nogi, przyglądając się slajdom o czterech metodach stawiania diagnozy: obserwacji całej sylwetki, w tym szczególnie koloru skóry, stanu włosów i paznokci; ocenie zapachu, słuchaniu oddechu, badaniu pulsu oraz wyglądu języka. Na dłoni intryguje rysunek punktów odpowiedzialnych za poszczególne części ciała i narządy. Tymczasem już idą masażyści, którzy cierpliwie dotykają, oklepują, rozciągają i umiejętnie relaksują globtroterów po dniu spędzonym na schodach Wielkiego Muru.
Cesarzowi Płomiennemu przypisuje się autorstwo pionierskiego podręcznika o leczniczych właściwościach roślin. Za wynalazcę akupunktury uchodzi jego brat, Żółty Cesarz. W „Podstawach medycyny” zostały określone zasady stosowania igieł. Wytyczono w nim także dwanaście meridianów, którymi przepływa w ludzkim ciele „qi”.
Jeśli ruch energii życiowej jest harmonijny, człowiek jest zdrowy, ale gdy zmienia kierunek lub omija jakieś
obszary, zaczyna się choroba. Ból to blokada. Omdlenie to brak. Gorączka to wojna między „qi” zarazków i broniącym się przed nimi organizmem. Stąd metody nakłuwania, chiromancji, rozgrzewania i oziębiania, by mobilizować ciało przeciw wewnętrznym zatorom.
W 1822 roku zakazano stosowania akupunktury, która przegrała walkę o prymat z farmakologią. Do ponownego odrodzenia tradycyjnych metod doszło w połowie XX wieku, kiedy z powodu biedy i braku wykształconych lekarzy włączono do systemu ochrony zdrowia Chińskiej Republiki Ludowej setki tysięcy znachorów, zgadzając się na stosowanie starych technik. Część poddano weryfikacji naukowej, bo dieta, gimnastyka i masaż są po prostu dobre.
Na zdj.: Model punktów nakłuć według zasad chińskiego traktatu medycznego / Centrum Medycyny Tradycyjnej w Pekinie
Jarosław Wanecki
Lekarz, były prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Płocku
Udostępnij artykuł:
Zobacz także

W czwartek ponad dwa promile, w piątek na tej samej ulicy, ale już bez prawa jazdy – prawie pół. Wójt Gozdowa dzień po dniu jechał na podwójnym gazie?
Autor: Gazeta Płocka
Wisła od zawsze była żywym elementem naszego regionu – chcemy, by była nie tylko piękna i dostępna, ale przede wszystkim bezpieczna
Autor: Ziemkiewicz& Kominek
Wyjątkowa nagroda – za „współczesny wyraz patriotyzmu” – dla firmy spod Płocka. W kategorii, w której nominowani byli też InPost, PKO BP, Play, Sanplast
Autor: Arkadiusz Adamkowski
Andrus i Chmielarz. Garkowska i Ostrowski. Kicia Kocia i Ciocia od Klocków. Oni będą na Weekendzie z Kulturą na Fali
Autor: Arkadiusz Adamkowski
Tragiczny czwartek na drogach. Kolejny śmiertelny wypadek – na drodze krajowej nr 10 w Drobinie
Autor: Gazeta Płocka
Śmiertelny wypadek na drodze krajowej nr 62 w Nowym Duninowie. Nie żyje 63-letni pieszy
Autor: Gazeta Płocka
Informacje z Mazowsza 123: Innowacje, infrastruktura i kultura
Autor: Materiał Partnera
Dwa wypadki w Płocku – na al. Piłsudskiego i ul. Szpitalnej. Dwie osoby ranne
Autor: Gazeta Płocka



