
Lewica
Nie. Płocczanie nie są ksenofobiczni. Nie podzielają języka pogardy dla obcych…
… którego słuchaliśmy w wykonaniu posłów i aktywistów PiS. Dążenie do porzucenia projektu centrum integracji cudzoziemców w Płocku to działanie wbrew bezpieczeństwu mieszkańców. Likwidacja lokalnego bezpiecznika, „lokalnej straży asymilacyjnej” nie stoi w naszym interesie.

Oglądając doniesienia zachodnioeuropejskich mediów, jesteśmy często bombardowani informacjami o przestępczości wśród tamtejszych obcokrajowców. Gangi, gwałty i getta mieszkańców obcych kulturowo wywołują przerażenie nawet wśród społeczności słynących dotąd z tolerancji i otwartości. Sytuacje takie mają miejsce w najbogatszych krajach Europy.
Czy Polacy zamierzają wyciągać wnioski z doświadczeń innych?
To, co wiemy na pewno, to fakt, że nie pozostaniemy jedyną nietkniętą „europejską wyspą” bez uchodźców. Obojętne jakie będą plany kolejnych rządów w Polsce, migranci będą do nas napływać. Tym bardziej, że jesteśmy jako kraj europejski coraz bogatsi. Druga pewna rzecz to ta, że nie można pozwalać sobie na przyjmowanie przybyszów w sposób niekontrolowany i masowy.
W czwartek w Płocku odbyła się nadzwyczajna sesja rady miasta. W całości poświęcona była planom utworzenia w naszym mieście centrum integracji cudzoziemców. Temat wzbudza duże emocje, choć nie wszyscy wiedzą, co się za tą nazwą dokładnie kryje.
Cofnijmy się w czasie. Jest rok 2017. Rząd PiS rozpoczyna analizy polityk migracyjnych krajów europejskich i zbiera ich doświadczenia. Z podsumowania wynika, że Europa zbyt mocno zaufała w siłę swoich rynków pracy i systemów wsparcia socjalnego. Zakładano, że obcokrajowiec przy pomocy wsparcia socjalnego samodzielnie stanie na nogi i odnajdzie się na rynku pracy danego państwa. A jeżeli odnajdzie się na rynku pracy, to odnajdzie się też jako pełnoprawna jednostka lokalnej społeczności.
Porzucono więc kładzenie nacisku na kwestie integracji kulturowej, religijnej i społecznej. Przy jednoczesnej dużej skali napływu uchodźców i braku strategii integracji system panowania nad procesem upadł.
Dla polskiego rządu wniosek był prosty. Napływ uchodźców musi być kontrolowany i ograniczony, a ci, którzy zostaną przyjęci, muszą być poddani procesowi integracji w lokalnym społeczeństwie. Zaplanowano więc sieć centrów integracji cudzoziemców rozlokowanych we wszystkich byłych i obecnych miastach wojewódzkich. Dawny podział województw zapewniał równomierne rozlokowanie punktów na terenie całej Polski. Centra zgodnie z planem miały być swoistymi lokalnymi strażnicami, przeciwdziałającymi niekorzystnym zjawiskom znanym z Europy.
Przy pomocy doświadczonego personelu obcokrajowcy mieli mieć możliwość integracji kulturowej, obyczajowej, językowej, prawnej, zdrowotnej i wielu innych. Centrum to rodzaj biura położonego w danej miejscowości i zajmującego się organizacyjnie obsługą konkretnych zadań. Placówki te nie mają nic wspólnego ani z przyjmowaniem na teren naszego kraju obcokrajowców (nie mają takich kompetencji), ani z ich kwaterowaniem. Miejsca, do których w Polsce kierowani są uchodźcy po przekroczeniu granicy to ośrodki recepcyjne.
Nas w Płocku terytorialnie obsługuje Ośrodek Recepcyjny w Dębaku pod Warszawą. Tam można znaleźć nocleg, zakwaterowanie i pełną opiekę dla całych rodzin. Tak wygląda system stojący na straży wspólnego bezpieczeństwa. Jest nadal w fazie tworzenia, ale jak widzimy, dotychczas nie mamy w Polsce żadnych problemów, które dotykały inne kraje.
Rolą mediów, polityków i samorządowców jest edukacja o tym systemie i budowanie poczucia bezpieczeństwa, które on daje.
Niestety, są takie ugrupowania polityczne, które postanowiły w cyniczny sposób podgrzewać niepewność i obawy społeczne, zamiast pracować na rzecz bezpieczeństwa. Zdają sobie sprawę, że niepokój i strach jest wywołać dużo łatwiej, niż budować poczucie bezpieczeństwa. W czwartek w Płocku odbyła się nadzwyczajna sesja rady miasta. W całości poświęcona była planom utworzenia w naszym mieście centrum integracji cudzoziemców.
Autorami kuriozalnych zarzutów byli lokalni działacze PiS, którzy postanowili zbić polityczny, przedwyborczy kapitał na podjudzaniu ludzkiego strachu.
Mimo że to ich partyjni koledzy są autorami tworzenia CIC w Polsce, teraz ich stanowisko jest odwrócone o 180 stopni. Podczas obrad mogliśmy wysłuchać zwrotów typu:
- „to wstyd dla ulicy Tumskiej, aby chodzili po niej jacyś obcokrajowcy”,
- „przyjadą i będą gwałcić nasze żony i dzieci”,
- „polscy przestępcy, którzy podawali śpiwory uchodźcom w przygranicznych lasach”.
Na sali obecnych było ponad 70 osób zaniepokojonych lokalizacją centrum w Płocku. Niestety, pośród nich była niewielka grupa, która niszczyła atmosferę dialogu i przez 4 i pół godziny opluwała agresywnymi inwektywami każdego, kto ośmielił się nie podzielać jej punktu widzenia. Zagłuszano wyciem, krzykami i gwizdami każdą wypowiedź oponentów. Bez przerwy!
Działacze PiS przywieźli na obrady grupę swoich zaciekłych aktywistów, których sformułowań i języka nie będę przytaczał. Siedzące obok mnie zacne panie po siedemdziesiątce po rozpoczęciu obrad przeistoczyły się w ziejące pogardą agresorki. W przerwach pomiędzy atakami krzyków, śmiejąc się, podpowiadały sobie wzajemnie nowe i coraz to bardziej pomysłowe i poniżające teksty do głośnego wyrzucenia.
Zapewniam, że nie są to reprezentatywne stanowiska większości mieszkańców naszego miasta. W imieniu wszystkich płocczan, którzy reprezentują sobą wartości szacunku i kultury dla innych zapewniam: Nie. Płock i płocczanie nie są ksenofobiczni. Nie podzielają też języka pogardy dla obcych, którego słuchaliśmy w wykonaniu przybyłych na sesję posłów i aktywistów PiS.
Na najbliższej sesji rady miasta temat będzie kontynuowany. Będzie omawiana też kwestia konsultacji społecznych w sprawie utworzenia w Płocku centrum integracji cudzoziemców.
Dążenie do porzucenia projektu centrum integracji cudzoziemców w Płocku to działanie wbrew bezpieczeństwu mieszkańców. Likwidacja lokalnego bezpiecznika, „lokalnej straży asymilacyjnej” nie stoi w naszym interesie.
Zanim odbędzie się przyszłotygodniowa sesja rady miasta, w najbliższą niedzielą czekają nas wybory prezydenckie. Zachęcam do głosowania na kandydatów, którzy niosą szacunek dla innych.
Adrian Brudnicki
Współprzewodniczący Nowej Lewicy Płock. Z wykształcenia inżynier budownictwa. Prowadzi własną pracownię projektową.
Poglądy zawarte w felietonach, opiniach – nie ingerujemy w ich tematykę i treść – nie muszą odzwierciedlać stanowiska redakcji. Autorzy przedstawiają w nich swoje zdanie na różne tematy.
Na zdj.: Adrian Brudnicki na czwartkowej specjalnej sesji rady miasta. Fot. Esesja Płock
Udostępnij artykuł:
Zobacz także
120 lat temu szokował urlop. Dzisiaj, w dobie sztucznej inteligencji, szokuje 4-dniowy tydzień pracy. Postulaty socjalne zawsze szokują
Autor: Adrian BrudnickiNowy plan na 10 lat – ciąć drzewa w lasach o powierzchni równej ponad 11 tys. boisk albo Podolszycom i Zielonemu Jarowi razy 12
Autor: Adrian BrudnickiOkrucieństwo uzbrojone w język bluźnierczej pogardy, nawoływanie do aktów przemocy… Marian Turski potrzebny w Płocku od zaraz
Autor: Adrian BrudnickiPodanie chleba, wody albo leków to nie jest przestępstwo. Nie zgadzamy się na rzucanie oszczerstw. Jest też coś, co nas cieszy
Autor: Adrian BrudnickiBrzydki Płock już nie wróci? Wspólna przestrzeń miejska wartością, która daje nam awans kulturowy
Autor: Adrian BrudnickiWłasne mieszkanie nie powinno pożerać pensji, obciążać horrendalnym kredytem, betonować w jednym miejscu na całe życie. Niech żyje tani najem
Autor: Adrian BrudnickiRadni – małomówni i bezrefleksyjni. Plany drogowe – OK. Aquapark – OK, ale… Miliony dla Wisły, sala koncertowa na Nowym Rynku – nie OK
Autor: Adrian BrudnickiMagdalena Biejat – od niedzieli kandydatka na Prezydenta RP. W Płocku jest fanką…
Autor: Adrian Brudnicki