Adrian BrudnickiAdrian Brudnicki
Lewica

Szukaliśmy biegunów skwaru i chłodu. Narutowicza 5 – na termometrze minimum 60 stopni. Wylana z butelki woda wysycha w minutę i 50 sekund

Niedaleko, u wylotu Tumskiej, stoi tryskacz Wodociągów Płockich. Aby przyniósł ochłodę, trzeba wejść w jego strumienie. Okolicy nie schładza. Jesteście ciekawi, gdzie są według nas oazy chłodu? I jakie mamy pomysły na ulżenie w upały w mieście?

Wiele osób angażowało się przez ostatnie dwie dekady w próbę ochrony monumentalnych drzew miejskich. Mamy wrażenie, że wysiłki te spełzły prawie na niczym. Miasto wprowadziło różne praktyczne rozwiązania w obszarze ochrony terenów zielonych, ale wielkie drzewa jak znikały, tak znikają.

Ruch urzędników w dobrą stronę jest widoczny, ale nadal niewystarczający.

Po co wielkie drzewa są nam tak potrzebne? Ich korony zacieniają chodniki i ulice. Temperatura kamiennego lub betonowego podłoża podczas upałów jest utrzymywana na poziomie lekko chłodniejszym niż powietrze. Natomiast bez osłony asfalt uliczny, beton i kamienie potrafią zbliżać się do temperatury 80 stopni Celsjusza. Miasto wyłożone takimi nawierzchniami zaczyna pracować jak piekarnik.

Rozpoczyna się proces nagrzewania całej miejskiej przestrzeni, bo kamienie akumulują ciepło i je oddają. Od tego momentu grzeje nas nie tylko słońce, przed którym możemy chronić się kapeluszem, czapką czy parasolką. Gorące powietrze generowane jest od spodu i roznoszone z wiatrem po całym mieście.


Postanowiliśmy wczoraj sprawdzić jak gorąco jest w miejscach pozbawionych drzew i poszukać płockich oaz chłodu. Akurat 2 lipca, w środę, nawiedził nas dotkliwy upał, więc dzień do badań był idealny.


Naszym zdaniem już od wielu lat ekstremalnym punktem gorąca na mapie Płocka jest północna część placu Narutowicza. Szeroki chodnik wyłożony kamiennymi płytami, brukowana ulica i za nią dalej kolejny chodnik kamienny. Zero cienia i zero zieleni na szerokości kilkunastu metrów. Pionowo wyrastają elewacje kamienic kumulujące ciepło. W upalne dni to płocki przylądek Horn. Do zdobycia tylko dla najwytrwalszych.

Zbadaliśmy temperaturę pod adresem plac Narutowicza 5. Termometr pokazuje 60 stopni, tu kończy się skala. Woda wylana z butelki na chodnik wysycha w tym miejscu zupełnie w 1 minutę i 50 sekund! Niedaleko, u wylotu ulicy Tumskiej, stoi tryskacz Wodociągów Płockich. Aby przyniósł ochłodę, trzeba wejść w jego strumienie. Okolicy nie schładza.


Przenosimy się na przeciwległy biegun, czyli miejskiego otwartego terenu, ale zadrzewionego, z najniższą temperaturą.

Naszym zdaniem jest nim cmentarz katolicki przy al. Kobylińskiego. To największy obszar litego zadrzewienia dużymi drzewami na całym obszarze miasta. Temperatura? 29,5 stopnia plus lekki ruch powietrza sprawiają, że nie ma w Płocku lepszego miejsca na upały. Kiedyś było tu jeszcze lepiej, ale niestety wielkie drzewa znikają też tutaj i już cały obszar cmentarza pokryty cieniem nie jest.


Idziemy dalej. Na ulicach temperatura przekracza 30 stopni. Pod drzewami lub w cieniu kamienic i budynków jest zdecydowanie lepiej, pomimo wysokiej temperatury powietrza. Kolejny punkt pomiarów, który działa niczym miejski schron słoneczny to…

katedra na Wzgórzu Tumskim. Bardzo miła atmosfera. Wytchnienie nie tylko od upałów, ale również duchowe. Trwają właśnie prace konserwatorskie na lewej ścianie, ale temperatura wewnątrz to 24 stopnie. O 10 mniej niż na zewnątrz. To godne polecenia miejsce dla wrażliwych osób, bo wynik osiągnięty bez klimatyzacji.

Idziemy dalej. Płockie galerie handlowe – Mazovia, Wisła, Mosty, Tayger oraz wielkie sklepy. To najłatwiejsze do zdobycia przestrzenie w różnych częściach miasta. Łatwo tu dotrzeć. Są ławki, klimatyzacja i towarzystwo. Zawsze można spotkać znajomą twarz. Temperatura także 24 stopnie, ale przynosi ulgę. Możemy tu spędzić czas nawet w całej rozpiętości najgorętszych godzin między 13 a 16. Taki sposób na walkę z upałem mają południowcy ze swoją sjestą w ciągu dnia. Gdy słońce jest najbardziej dotkliwe, zamykają się w bezpiecznych miejscach pozbawionych upału i czekamy z dalszymi aktywnościami na godziny popołudniowe.


Nasze miasto przyjęło niedawno nowy dokument: „Plan adaptacji do zmian klimatu Miasta Płocka do 2030 roku”.

Niestety dokument skupia się przede wszystkim na rozdziale kanalizacji deszczowej i komunalnej. Z walką o efekty zmian klimatycznych akurat ten punkt nie ma prawie nic wspólnego. Żadne kolektory nie przyjmą takiej ilości wody jaka spada na nas z gwałtownymi deszczami nawalnymi. Pozostałe punkty planu są już lepsze, bo w konkretnych miejscach mają być tworzone zielone strefy zatrzymujące wodę opadową na dłużej z jednoczesnym odwadnianiem ulic i chodników.

Brakuje nam jednak w dokumencie wielu jeszcze ważnych rozwiązań. Przede wszystkim akcji skierowanych do osób starszych w dniach, kiedy temperatury przekraczają 30 stopni.

Wzorem europejskich rozwiązań wprowadźmy w Płocku otwarty i bezpłatny dostęp dla seniorów do miejskich klimatyzowanych obiektów kultury w godzinach od 11 do 16. Muzea, galerie, biblioteki oraz wszystkie inne miejskie obiekty klimatyzowane mogą prowadzić w te dni odczyty, spotkania i inne niskobudżetowe akcje wypełniające czas dla najstarszych mieszkańców (mieszkanie na czwartym piętrze w bloku, pod płaskim i krytym papą stropodachem jest w upały trudne do zniesienia). Stwórzmy też mapę polecanych miejsc chłodu miejskiego oraz stref wyjątkowego gorąca, którego warto omijać.

Lewica obiecuje zająć się sprawą i monitorować postęp prac w tym kierunku.

Na zdj.: plac Narutowicza 5

Adrian Brudnicki

Współprzewodniczący Nowej Lewicy Płock. Z wykształcenia inżynier budownictwa. Prowadzi własną pracownię projektową.

Kategoria: Lewica, News

Udostępnij artykuł:

Polityka prywatności © 2025 Gazeta Płocka. Projekt i wykonanie: Hedea.pl