Walka na Wiśle, cz. 3. Bandy szulerów grasują między Płockiem a Warszawą. Stołeczna prasa donosi o samosądach na naciągaczach

Cytat z „Kuriera Warszawskiego”: „Gdy strzały ucichły, wyjrzałem na pokład; ujrzałem tam dziesięciu ludzi, chowających rewolwery i pięć ciał, leżących w różnych miejscach”.

Czytajcie też: Słyszeliście o białym szkwale, który zabił 34 mieszkańców Radziwia? Ktoś pamięta pożar i eksplozje na kombinacie, które zagroziły miastu? >>

(…) Pasażerowie skarżyli się nie tylko na urządzanie wyścigów na Wiśle przez kapitanów, lecz też na brak czystości i nieporządek na parostatkach. Plagą były bandy naciągaczy i szulerów grasujące w trakcie podróży.

Jak podawał „Kurier Warszawski”, 8 kwietnia 1906 roku na bocznokołowcu „Wawel” (którego właścicielami byli synowie Maurycego Fajansa) w drodze z Warszawy do Płocka doszło do sytuacji niczym z amerykańskich westernów. Dokonano samosądu na szulerach, oszukujących pasażerów w grze w karty. W wyniku strzelaniny pięciu oszustów poniosło śmierć.

Sternik opowiadał dziennikarzom:

„Gdy strzały ucichły, wyjrzałem na pokład; ujrzałem tam dziesięciu ludzi, chowających rewolwery i pięć ciał, leżących w różnych miejscach. Chwilę później widziałem już tylko dwa ciała, wijące się wśród jęków, trzy pozostałe bowiem wrzucono pod koła parowca”.

Prasa warszawska ostrzegała podróżnych przed zawodowymi szulerami grasującymi szczególnie na statkach pomiędzy Warszawą a Płockiem. Ograbiwszy ofiary w grze w karty lub w kości, bandyci dla zmylenia policji wysiadali na mniejszych stacjach, jak Nowy Dwór, Suchodoły, Kępa Kościelna, Świniary, gdzie często nocowali. Podawano, że na statku Górnickiego oszuści posunęli się do tego, że pobili kontrolera i Suprynowicza, właściciela bufetu na statku, za to, że ostrzegł pasażera przed ich oszukaństwami. Skuteczną walkę z tym niecnym procederem uniemożliwiali sprzedajni kelnerzy, wynagradzani sowici przez bandy za to, że informowali je o stopniu zamożności pasażerów i o tym, który kontroler przymknie oko na hazard.


Przeczytaliście fragment rozdziału „Walka na Wiśle” z „Sekretów Płocka” autorstwa Romany Kuffel, wydanych przez Dom Wydawniczy Księży Młyn.

Fabryka Maszyn Żniwnych jest w potężnych tarapatach. Czy trzy prototypowe egzemplarze KZS-3 Bizon, gotowe na żniwa 1968 roku, zmienią bieg historii? W najnowszej książce z serii „Sekrety…” autorka wyjawia ponad 30 sekretów Płocka. Zagląda do orbisowskiego hotelu Petropol, spaceruje szlakiem mozaik, odkrywa podwójne życie Taty Kazika, podziwia dar fałszerza pieniędzy dla Jana Pawła II, opisuje skandal z szopką i romans z… potworem!

„Sekrety Płocka” są dostępne w księgarniach internetowych i na stronie km.com.pl. W Płocku książkę Romany Kuffel można znaleźć m.in. w sklepie filatelistycznym przy Tumskiej i w siedzibie Płockiej Lokalnej Organizacji Turystycznej na Starym Rynku.

Fot. Pexels

Kategoria: News, Stary Płock

Udostępnij artykuł:

Polityka prywatności © 2025 Gazeta Płocka. Projekt i wykonanie: Hedea.pl