
Konfederacja
Pierwsza tura wyborów prezydenckich za nami! Czy Trzaskowski chce przegrać?
Rzadko bywa tak, że zwycięski kandydat pierwszej tury, któremu brakuje około 20 punktów procentowych do zwycięstwa, sam zaczyna zawężać swoje poparcie do żelaznego elektoratu. Mowa oczywiście o Rafale Trzaskowskim.

Dlaczego tak uważam? O tym za chwilę, a najpierw przyjrzyjmy się temu, co wynika z informacji, jakie już posiadamy.
Wybory prezydenckie 2025 w Płocku – serwis specjalny >>
Pierwsza tura wyborów prezydenckich z pozoru nie zaskoczyła. Do drugiej weszli kandydat KO Rafał Trzaskowski i popierany przez PiS Karol Nawrocki. To niestety oznacza kontynuację wojny PO–PiS przez kolejne lata, ale na tym niszczącym od 20 lat polską politykę duopolu jest już jednak poważna rysa. Obaj kandydaci osiągnęli łącznie o około 10 punktów procentowych niższe poparcie niż w poprzednich latach otrzymywały PiS i PO/KO lub ich kandydaci w wyborach prezydenckich.
Po drugie, trzecia siła polityczna w Polsce, czyli Konfederacja, umocniła swoją pozycję, a łączny elektorat jej samej i sił potencjalnie jej bliskich (licząc z poparciem, jakie uzyskali Grzegorz Braun czy Marek Jakubiak), to już około 20 proc., a więc przy niedzielnej frekwencji – blisko 4 miliony wyborców.
Tak jak w poprzednich wyborach wynik trzeciego w kolejności kandydata ma decydujące znaczenie dla tego, kto wygra wybory. Dlatego kandydaci, którzy przeszli do drugiej tury muszą zabiegać o blisko 3 miliony głosów jakie otrzymał Sławomir Mentzen. Jednak Rafał Trzaskowski tego nie robi.
O ile do tej pory bardziej byłem przekonany, że większe szanse na zwycięstwo w drugiej turze ma Rafał Trzaskowski – zwłaszcza po aferze z mieszkaniem, która mocno zaszkodziła Karolowi Nawrockiemu – to jednak po jego przemówieniu podczas wieczoru wyborczego mam poważne wątpliwości.
Rafał Trzaskowski w swoim przemówieniu po ogłoszeniu wyników sondażowych niczym nie
zabłysnął.
Był nerwowy, wyglądał na zmęczonego i zniechęconego, i z trudem to ukrywał. Co więcej, skupił się na postulatach kierowanych do własnego żelaznego elektoratu. Straszył przeciwnikami politycznymi, których atakował. Nie próbował przekonać wyborców innych kandydatów, spoza swojej ideologicznej bańki, do swojej kandydatury. Można było odnieść wrażenie, że zamykał się na przepływ wyborców, których potrzebuje, żeby wygrać za dwa tygodnie z Karolem Nawrockim.
Inaczej zachowywał się kandydat popierany przez PiS. Zaprezentował się całkiem dobrze, zwłaszcza w porównaniu do wcześniejszych wystąpień. Był pewny siebie, pełen energii i entuzjazmu, i niemal od razu przystąpił do przekonywania wyborców innych kandydatów, zwłaszcza kandydata Konfederacji – Sławomira Mentzena.
Czy to się uda – czas pokaże, ale jest w tym znaczny kontrast w porównaniu do postawy Trzaskowskiego i, choć o niczym nie przesądza, to jednak zwiększa szanse Nawrockiego.
Największymi wygranymi tych wyborów są Sławomir Mentzen i Konfederacja. Mimo że apetyty były większe, to jednak w warunkach dużej konkurencji kandydatów z prawej strony i bez poparcia dużych mediów udało się zrobić rekordowy wynik, a czas ze względów demograficznych gra tylko na korzyść Konfederacji. Te wybory stały się też wstępem do kampanii parlamentarnej w 2027 roku, do której Konfederacja doskonale się ustawiła, zdobywając bardzo dobry wynik w tych wyborach.
Bardzo słabo wypadł Szymon Hołownia, który skupił się w kampanii na atakowaniu Sławomira
Mentzena. Po raz kolejny okazało się, że negatywna kampania to nie jest rozwiązanie i nie
pomogło tu nawet to, że Szymon Hołownia jest drugą osobą w państwie, że ma duże zaplecze
polityczne, dysponujące pokaźnym budżetem, i jest obiektywnie sprawnym mówcą. Błędy
popełnione w ostatnich kilkunastu miesiącach sprawiły, że jego poparcie spadło do takiego
poziomu, że musi bić się o miejsce od czwartego z Adrianem Zandbergiem, Magdaleną Biejat i
Grzegorzem Braunem.
Podsumowując – wyborcy obecnie rządzącej koalicji wydają się być mniejszością. Z danych z wyników sondażowych wynika, że łączne poparcie dla Trzaskowskiego, Hołowni, Zandberga, Biejat i Senyszyn jest mniejsze niż dla Nawrockiego, Mentzena, Brauna i Jakubiaka.
Jeśli więc Rafał Trzaskowski będzie kontynuował to, co zaczął podczas wieczoru wyborczego, to po prostu
przegra i to pomimo faktu, że Karol Nawrocki zmaga się z konsekwencjami błędów swoich i swojego sztabu, popełnionych przy okazji afery mieszkaniowej. Ja z tego powodu oczywiście martwić się nie będę. Uważam, że zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego byłoby bardzo złe dla Polski.
Na zdj.: Wieczór wyborczy w sztabie Sławomira Mentzena i Konfederacji
Marek Tucholski
Prezes Ruchu Narodowego w Płocku, wiceprezes Okręgu Mazowieckiego Ruchu Narodowego, koordynator Konfederacji w okręgu płocko-ciechanowskim, ekspert ds. polityki energetycznej.
Poglądy zawarte w felietonach, opiniach – nie ingerujemy w ich tematykę i treść – nie muszą odzwierciedlać stanowiska redakcji. Autorzy przedstawiają w nich swoje zdanie na różne tematy.
Udostępnij artykuł:
Zobacz także
Brak konsultacji społecznych w kwestii centrum integracji cudzoziemców był poważnym błędem
Autor: Marek TucholskiWładza nie liczy się z głosem ludzi!
Autor: Marek TucholskiUchwała przyjęta – pierwszy sukces w walce z masową imigracją
Autor: Marek TucholskiCzy olejomaty to inwestycje pierwszej potrzeby? Są symbolem tego, jak zarządza się Płockiem
Autor: Marek TucholskiWładze Płocka ukrywały prawdę o Centrum Integracji Cudzoziemców
Autor: Marek TucholskiKomisja Infrastruktury uderza w CPK i Płock. Tracimy szansę na rozwój?
Autor: Marek TucholskiOlejomaty to miś na miarę naszych aspiracji
Autor: Marek TucholskiRozpatrzenie niewygodnej petycji opóźnione. W tle temat Centrum Integracji Cudzoziemców
Autor: Marek Tucholski