Jarosław KozaneckiJarosław Kozanecki
KSIĄŻKI O PŁOCKU I NIE TYLKO

Obiad, dzielna młodzież zaczyna się uchlewać. Ja na tarasie nad Wisłą, w dole występy wojskowe… Wybitni poeci i prozaicy o Płocku

Wątki płockie znajdziemy nie tylko w wierszach Władysława Broniewskiego, ale także w dziennikach luminarzy polskiej literatury.

Na przykład lakoniczny wpis o wieczorze autorskim w Płocku opublikował Teodor Parnicki w „Dziennikach lat osiemdziesiątych”, które ukazały się w 2008 roku, już po śmierci autora.

Swój pobyt w Płocku wspomina też Wiktor Woroszylski, w czasach PRL partyjny literat związany ze środowiskiem „pryszczatych”, później działacz opozycji demokratycznej, redaktor drugoobiegowego „Zapisu”, w stanie wojennym internowany. W wydanych w latach 2017–2019 – przez przeżywający dzisiaj kłopoty Ośrodek KARTA – trzytomowych „Dziennikach” autor m. in. biografii Włodzimierza Majakowskiego, Sergiusza Jesienina, Aleksandra Puszkina, Michała Sałtykowa-Szczedrina oraz powieści dla młodzieży „Cyryl gdzie jesteś” i „I Ty zostaniesz Indianinem” tak opisuje wizytę w naszym mieście w 1966 roku:

„Piątek, 14 czerwca. Wczesne wstanie, bo wyjazd do Płocka, zbiórka w Związku [Literatów Polskich w Warszawie], ekipa niezbyt ciekawa: [Jan Maria] Gisges, [Stanisław] Wygodzki, Aleksander Rymkiewicz, Gaworek [Henryk Gaworski], [Andrzej] Brycht, [Anna] Pogonowska, Marek Nowakowski. W mikrobusie ich rozmówki na tematy damsko-męskie. Pogonowska broni kobiety – wiecznej niewolnicy, tamci atakują, Brycht: 'Małżeństwo jest straszniejsze niż Oświęcim’, Wygodzki słucha… Potem o pieniądzach, zagranicznych wydaniach, Paryżu (wszyscy prócz Brychta byli, zachwycają się). Ja znudzony i lekko przerażony tym, co nas czeka.

W Płocku powitanie w Komitecie Powiatowym, jacyś działacze, zjawia się Rokoszewski [Kazimierz – wtedy sekretarz Warszawskiego Komitetu Wojewódzkiego PZPR]. Kawka, prowadzą do klubu MPiK [Międzynarodowej Prasy i Książki mieszczącego się przy Placu Narutowicza].

(…) Później występy recytatorów (Norwid, Konopnicka, Broniewski, Herbert). Później 'biesiada literacka’, każdy z nas coś czyta albo mówi; we mnie wszystko się wywraca, z trudem bełkocę parę zdań. Pogonowska czyta krótki wierszyk. Brycht nie bez tupetu rozmawia z salą. Gaworek czyta fragment powieści, w którym przedwojenny stryj bojownik tłumaczy narratorowi, że komunista to człowiek oczarowany. Nowakowski – współczesną nowelkę, Gisges czyta jakieś wierszydło i Gaworek nachyla się do mnie, że dobre…

Obiad, dzielna młodzież zaczyna się uchlewać. Ja po obiedzie z Pogonowską na tarasie kawiarni nad Wisłą [obecnie hotel 'Starzyński’], w dole na drewnianej estradzie występy wojskowe. Doszlusowuje Rymkiewicz, nudne rozhowory o poezji, zagranicznych antologiach (kto podstawia nogę i sprawia, że nie ma tego czy tego), o recenzjach (skargi, że nie recenzują itp.). Nudno.

Wieczorem spotkanie autorskie w klubie 'Barak’, przerwany film telewizyjny, przykro, na sali przeważnie dzieci i trochę dorosłych, kierownik klubu zalany”.

Rok później Woroszylski znowu przyjeżdża do Płocka i notuje w swoim dzienniku:

„Wtorek, 16 maja, Płock. Autobusem pospiesznym do Płocka, koło 12.00 jestem w domu kultury, wieczór [poetycki] dopiero o 18.00, gadki z paniami, spacer, parę godzin na ławeczce nad Wisłą, uzupełnianie diariusza…

… oczywiście i tutaj za parę dni oczekuje się Andrzeja Brychta z odczytem. Pani R. mówi nie bez zdziwienia: 'Ale i on ma wrogów… Młodzież często atakuje go nie od strony pisarskiej, lecz osobistej. Mają mu za złe różne rzeczy, tłumaczą, że pisarz musi być czysty… Nie do wszystkich tak, z [Stanisławem] Dygatem dyskutują o literaturze i nie pytają o nic więcej'”.

Ciekawe czy żyją jeszcze uczestnicy tych spotkań literackich… Kim była Pani R.?


Ale nie tylko uznani literaci wspominali Płock. W kontrze do ich zapisków warto zapoznać się z innymi wytworami piśmiennictwa, rzadko, niezmiernie rzadko, cytowanymi w rozmaitych publikacjach o mieście położonym na Wzgórzu Tumskim.

Mam na myśli prace dyplomowe, magisterskie itp., których autorami byli funkcjonariusze peerelowskiej służby bezpieczeństwa i które powstawały w Wyższej Szkole Oficerskiej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych im. Feliksa Dzierżyńskiego w Legionowie i Akademii Spraw Wewnętrznych w Warszawie. Zapewniam, że to bardzo ciekawe teksty gęsto okraszone komunistyczną nowomową, opisują w bezpieczniackim stylu różnego rodzaju procesy społeczne mające miejsce w Płocku i w jakimś sensie ilustrujące nieskomplikowany przebieg owych „studiów”.

Źródła, z których korzystano przy tworzeniu tych dzieł są wielce oryginalne i w tamtych czasach niespotykane w innych dysertacjach akademickich, bo oprócz publikacji typu: „Problemy wychowania ideologicznego młodzieży w świetle VII Plenum KC PZPR”, „Szpiegostwo, wywiad, paragrafy”, „Zadania SB w zakresie zwalczania przestępstw wrogiej propagandy”, „Współdziałanie MO z radami narodowymi”, autorzy obficie czerpali natchnienie z materiałów operacyjnych bezpieki, które, czego nie można wykluczyć, sami wytwarzali i o czym oczywiście poinformowano czytelników pseudoakademickich wypocin w wykazie bibliografii znajdującej się na końcu każdej z prac.


O czym zatem konkretnie pisano?

Na przykład funkcjonariusz SB Sylwester Brukman, po czterech latach pracy w płockiej Komendzie Wojewódzkiej w 1979 roku popełnił we wspomnianej „uczelni” z Legionowa dzieło atrakcyjne w formie (krótkie: 79 stron maszynopisu), ale nudne i mało konkretne pt. „Operacyjna ochrona środowiska akademickiego i naukowego na przykładzie Towarzystwa Naukowego Płockiego oraz filii Politechniki Warszawskiej w Płocku”. Nad ową pracą dyplomową czuwał major magister Jerzy Podolski, zasłużony oficer pracujący w Departamencie III peerelowskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Żeby było śmieszniej, to owa praca została zaopatrzona gryfem „tajne”. Stracony czas na lekturę tego wypracowania osłodziły mi dwa zdania, perełki rodem z propagandowej papki fundowanej przez ówczesne komunistyczne środki masowego przekazu: „Zainteresowanie ośrodków dywersji ideologicznej będzie bardzo rosło z uwagi na plany dalszego intensyfikowania społeczno-ekonomicznego rozwoju kraju. Wymaga to skutecznego przeciwdziałania z naszej strony”.

Historia pokazała, że były to jednak działania bezskuteczne i bezproduktywne. Podobne treści można spotkać w tekście Janusza Wyczałkowskiego (wtedy oficera operacyjnego płockiej SB) z 1976 roku pod tytułem „Zagrożenia dywersją ideologiczną młodzieży akademickiej ze strony wrogich sił zewnętrznych i wewnętrznych na przykładzie filii Politechniki Warszawskiej w Płocku”, napisanego pod kierunkiem niejakiego pułkownika magistra Tadeusza Cibora – zasłużonego oficera wywiadu PRL i pracownika ówczesnej Katedry Przedmiotów Operacyjnych.


Inny funkcjonariusz Wydziału IV (sprawy wyznaniowe) płockiej bezpieki Waldemar Jakubowski w tej samej „uczelni” wyprodukował w czasie stanu wojennego 65-stronicowe wypracowanie „Działalność nierzymskokatolickich związków wyznaniowych na terenie województwa płockiego w latach 1976-1981. Zadania stojące przed Służbą Bezpieczeństwa”. Natomiast jego kolega z wydziału Marek Mac, kiedy system realnego socjalizmu powoli dogorywał, to pod czujnym okiem pracownika ówczesnego Wydziału
Polityczno-Społecznego Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej magistra Bogusława Czechowskiego w podobnej objętości popełnił pracę dyplomową „Opozycyjna działalność kleru rzymskokatolickiego na terenie województwa płockiego i jej operacyjna kontrola”.

I jeszcze na zakończenie dzieło „wybitne”, bo cytowane w poważnych tekstach o historii Konfederacji Polski Niepodległej. Pracownik Wydziału III, a pod koniec działania służby bezpieczeństwa zastępca naczelnika Wydziału Studiów i Analiz płockiej komendy, w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku pracownik Urzędu Miasta Płocka, Grzegorz Żukowski wypisał się w pracy „Antysocjalistyczne i antypolskie aspekty działalności Konfederacji Polski Niepodległej na terenie województwa płockiego”. Zrobił to pod uczoną opieką pułkownika magistra Edwarda Gurtata – byłego funkcjonariusza Komendy Stołecznej Milicji Obywatelskiej.


Przykładów „odkryć naukowych” płockiej bezpieki jest więcej. Zainteresowanych tego rodzaju unikalną twórczością odsyłam do przepastnych archiwów Instytutu Pamięci Narodowej. To jest też kawałek historii naszego miasta i Polski.

Jarosław Kozanecki

Dyrektor do spraw rozwoju w Miejskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego Sp. z o.o. w Płocku. Publikował m.in. w „Gazecie Wyborczej Płock”, „Niezależnej Gazecie Płockiej”, „Notatkach Płockich”; autor książki „Represje stanu wojennego w województwie płockim” oraz artykułów do trzeciego tomu „Dziejów Płocka. Historia miasta w latach 1945-2020”.

Kategoria: News, Opinie

Udostępnij artykuł:

Polityka prywatności © 2025 Gazeta Płocka. Projekt i wykonanie: Hedea.pl