KSIĄŻKI O PŁOCKU I NIE TYLKO
Bokser, lekkoatleta, propagandysta PZPR i felietonista. O czym zapomniał w swojej książce?
Prawdopodobnie u autora zadziałał obronny mechanizm wyparcia, czyli usunięcie ze swojej świadomości części wspomnień. Ale w sumie to bardzo ciekawa książka. Jej wyjątkowość polega głównie na tym, że tego typu wspomnień mamy niewiele. Nawet, jeżeli mają one charakter skrajnie subiektywny.
Nakładem Książnicy Płockiej im. Władysława Broniewskiego ukazała się w 2022 roku książka Jerzego Malanowskiego „Za jednego życia. Kartki płockie i nie tylko”.
To nie są wyjątkowe w ostatnich kilku latach, wydane w Płocku wspomnienia i refleksje aktywisty społecznego, politycznego, urzędnika i dziennikarza. Wcześniej swoimi historiami z ciekawego życia podzielił się m. in. znany działacz opozycji demokratycznej w PRL i sybirak Remigiusz Bielewicz, publikując w 2018 roku „Mój album polityczny. Fakty. Dokumenty”. Trzy lata temu zaś do czytelników trafiła kilkusetstronicowa pozycja autorstwa profesora Politechniki Warszawskiej w Płocku, byłego senatora RP i posła na Sejm oraz prezesa Towarzystwa Naukowego Płockiego Zbigniewa Kruszewskiego – „Zrobiłem, co mogłem”.
Trzeba przyklasnąć tym inicjatywom wydawniczym i podziękować autorom, że zechcieli podzielić się swoimi przeżyciami z czasów zamierzchłych. Chociaż lektura tych tekstów może wzbudzać kontrowersje, to mamy do czynienia z bardzo ważnymi świadectwami dokumentującymi wydarzenia czasów realnego socjalizmu i przełomu ustrojowego lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku.
Co ciekawe, książkę Malanowskiego wydała Książnica Płocka, ale cały proces wydania został sfinansowany ze środków własnych autora. Stąd omawiana pozycja nie była przeznaczona do sprzedaży, ale można zapoznać się z nią w płockich bibliotekach.
Postać twórcy omawianej publikacji może być znana tym wszystkim, którzy np. kilkadziesiąt lat temu byli uważnymi czytelnikami „Tygodnika Płockiego”, mieli styczność w tamtych latach z aparatem władzy. Albo angażowali się w działalność w klubach i związkach sportowych czy choćby byli kibicami płockich piłkarzy ręcznych i nożnych lub mieli do czynienia u schyłku PRL z urzędem kontroli skarbowej.
Dzieło Malanowskiego zostało opatrzone w notę wydawniczą informującą czytelnika, że są to "subiektywne wspomnienia autora, a ponieważ dotyczą one wydarzeń społeczno-politycznych wciąż budzących sprzeczne opinie i żywe spory", to wydawca poczuwa się do obowiązku oświadczenia, że w żadnej mierze "nie jest to publikacja stricte historyczna, oparta o zweryfikowane źródła". Nie podziela ani nie kwestionuje zawartych w książce poglądów.
Oznacza to, że wydawca nie bierze żadnej odpowiedzialności za historie opisane przez Malanowskiego i z założenia nie próbował ich w jakikolwiek sposób weryfikować, czy chociażby skonfrontować z ogólnie dostępną wiedzą.
Jeżeli przyjmiemy, że „Za jednego życia…” to rodzaj pamiętnika czy wspomnień dzisiaj ponad osiemdziesięcioletniego człowieka, który niemalże całe swoje życie spędził w Płocku, to powinniśmy otrzymać w miarę zwartą relację prozatorską o zdarzeniach, których autor był uczestnikiem bądź naocznym świadkiem.
Według teoretyków literatury, takie dzieło może być niezwykle interesujące w trojakiej perspektywie. Po pierwsze, jako źródło wiedzy historycznej i w takim przypadku wiarygodność relacji może być przedmiotem krytyki np. historyka. Po drugie, jako dokument osobisty, zajmujący przede wszystkim socjologów oraz badaczy świadomości społecznej i potraktowany jako wyraz swoistego ujmowania świata, przekonań i dążności społecznych. Po trzecie, jako swoista forma piśmiennictwa, która może być analizowana przez badaczy literatury.
Wreszcie można byłoby tekst Malanowskiego zakwalifikować do gatunku autobiografii, której tematem jest własne życie autora, jego koleje losów, czyny i zdarzenia, których był świadkiem, doświadczenia, które nabywał, ewolucja poglądów i postaw wobec bliźnich i świata. Gdybyśmy przyjęli taką klasyfikację, to mamy tutaj do czynienia z autobiografią wyjątkowo niepełną, z licznymi niedopowiedzeniami i niedostatkami, a nawet świadomie wykastrowaną z najciekawszych wątków życia autora i historii Płocka, o czym będzie w dalszej części.
Malanowski spisał – jak sam przyznał – w ciągu kilku miesięcy ważne dla niego fakty z życia prywatnego, zawodowego, działalności społecznej i politycznej, trochę bez składu i ładu, bo i chronologia w jego książce jest potraktowana nadzwyczaj swobodnie. A szkoda, wielka szkoda, ponieważ Jerzy Malanowski ma wiele do opowiedzenia i mógłby się podzielić z opinią publiczną wieloma sekretami z życia elit politycznych, zwłaszcza z czasów przed 1989 rokiem.
Znajdziemy w „Za jednego życia…” bardzo interesujące fragmenty dotyczące dzieciństwa autora, jego rodzinne perypetie i ciekawe opowieści z lat szkolnych o paleniu papierosów w szkolnej toalecie, o lepszych i gorszych pedagogach, którzy w powojennej rzeczywistości próbowali uczyć i wychowywać młodych ludzi, omijając rafy i mielizny stalinowskiej pedagogiki.
Malanowski barwnie opisuje płockie ulice, którymi jeździły konne zaprzęgi, kamienice przy ulicy Sienkiewicza i Wyszogrodzkiej (istniejące do dzisiaj), zabawy dziatwy w czasach gdy rower, piłka i mechaniczne zabawki były luksusem, a wielką przygodą była wyprawa na brzeg Wisły czy do innej dzielnicy jeszcze słabo rozwiniętego prowincjonalnego miasta. Fabularne opisy przepływania przez Wisłę z Płocka do Popłacina budzą wręcz niedowierzanie, ale to były czasy, kiedy nie istniała jeszcze zapora we Włocławku, nurt królowej polskich rzek był inny, a i woda w niej czystsza niż teraz. Czasy wczesnej edukacji autora były trudne, w domu się nie przelewało, ale nikt z tego tytułu nie biadolił…
Autor wspomnień podkreśla, że wielką rolę w jego życiu pełnił sport. Zaczynał w szkolnej drużynie piłki ręcznej. Potem boksował w Stali Płock. Salka treningowa znajdowała się budynku niedaleko kościoła św. Bartłomieja Apostoła i przyznaję ze smutkiem, że nie udało się precyzyjnie ustalić miejsca spotkań młodych adeptów boksu.
Wrescie na poważnie zajął się lekkoatletyką i uprawiał skok wzwyż, w której to konkurencji Malanowski osiągał bardzo dobre wyniki jako zawodnik i później trener, a w 1961 roku został powołany na zgrupowanie kadry narodowej juniorów. Miał wtedy przyjemność pracować ze znakomitym fizjologiem Jerzym Wielkoszyńskim, a w warszawskiej Legii miał styczność z Andrzejem Badeńskim, późniejszym brązowym medalistą olimpijskim z Tokio…
Interesujące są losy Malanowskiego po powrocie do Płocka. Zwłaszcza jego kariera zawodowa przeplatająca się z politycznymi awansami mogła być najciekawszym wątkiem wspomnień. Niestety tak się nie stało. Szczególnie gdy autor nie do końca jasno opisuje swoją rolę podczas pracy w wojewódzkich strukturach partii komunistycznej.
Tutaj, rozumiejąc taktykę wydawcy, muszę wyrazić swoje rozczarowanie, ponieważ w tekście Malanowskiego znalazły się niedoróbki, niedopowiedzenia i nieścisłości, które jednak wydawca czy redaktor publikacji powinien wyłapać, sprawdzić i zweryfikować. Na przykład autor pisze, że był kierownikiem „wydziału propagandy” w Komitecie Wojewódzkim Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Płocku. Tymczasem w rzeczywistości kierował on Wydziałem Propagandy i Agitacji.
Czym zajmował się ów wydział, tego już się nie dowiemy, tak samo jak Malanowski nie zdradzi nam w jakim trybie trafił na takie stanowisko, z kim współpracował, jakie miał zadania, co osiągnął, a czego mu się nie udało zrealizować.
Można było na przykład łatwo sprawdzić jaką wartość przedstawiały zarabiane przez Malanowskiego pieniądze w „Grupie Konsultantów przy Zespole Studiów Prezesa Rady Ministrów”, dowodzonej przez głównego doradcę generała Jaruzelskiego – majora Wiesława Górnickiego. Wspomniane 8150 zł miesięcznie na umowę zlecenie w 1984 r. stanowiło mniej więcej połowę średniej miesięcznej pensji.
Doradzać doradcy generała Jaruzelskiego to nie byle co, ale czytelnika spotkał zawód, że o działalności tego gremium nic więcej nie objawiono, tak jak nie dowiemy się, co robił autor w stanie wojennym w Wojewódzkim Sztabie Propagandy i Informacji KW PZPR w Płocku, gdzie ciężko pracował obok partyjnych notabli: sekretarza wojewódzkiego Dobrosielskiego, zastępcy komendanta wojewódzkiego MO Sikorskiego czy ówczesnego redaktora naczelnego „Tygodnika Płockiego” – Pawłowskiego.
Nie mogę się też zgodzić z wydawcą, że wspomnienia Malanowskiego to „przede wszystkim niezwykle interesujące świadectwo historii (oraz Historii) zarówno Płocka, jak i Polski”. Malanowski pisze o różnych ważnych wydarzeniach ze swojego życia wpisanych w toczący się walec historii, przytaczając bardzo subiektywny obraz lat PRL. Nie dowiemy się bowiem niczego interesującego i nowego o mechanizmach władzy, jaką sprawowała w tamtych latach PZPR i której to władzy Malanowski był prominentnym przedstawicielem.
Nie będzie nam też dane przeczytać o sposobie funkcjonowania urzędu skarbowego – ówczesnej zmory rachitycznego sektora prywatnej przedsiębiorczości gnębionego z powodów ideologicznych i w którym to urzędzie autor pracował na kierowniczym stanowisku. W sumie nie poznamy smaczków i pikantnych szczegółów funkcjonowania elity władzy lokalnej w czasach PRL.
A byłoby o czym wspominać i pisać. Na przykład Andrzej Kansy, obecny prorektor płockiej Akademii Mazowieckiej, kilkanaście lat temu w swojej pracy „Na marginesie swobody. >>Notatki Płockie<< (1956-2011) – historia i polityka” pisał o interwencji pracownika KW PZPR Jerzego Malanowskiego w sprawie publikacji w 1982 r. tekstu Mariana Dobrosielskiego pt. „Uwagi o kulturze politycznej w Polsce dzisiejszej”, w którym autor usprawiedliwiał i promował stan wojenny. Oczywiście, po interwencji funkcjonariusza PZPR, elaborat Dobrosielskiego znalazł się w 4. numerze „Notatek Płockich” z 1982 r.
Ubolewam, że autor wspomnień nie ustosunkował się do swojej twórczości zamieszczanej od początków stanu wojennego do końca roku 1982 na łamach pisma KW PZPR jakim był „Tygodnik Płocki”, czyli artykułów (komentarzy, felietonów) podpisywanych własnym nazwiskiem i tych zamieszczanych pod pseudonimem (jeż) lub M. Jeżewski.
Stylistyka tamtych tekstów była, najdelikatniej mówiąc, żałosna. Ich autor posługiwał się obowiązującymi wtedy obrzydliwymi propagandowymi frazami. Pisał m. in. o „ekstremistach spod znaku Kuroniów czy Moczulskich”, „instruowanych przez dobrze opłacanych >>patriotów<< z Radia >>Wolna Europa<<, paryskiej >>Kultury<< i wielu innych wyspecjalizowanych instytucji określonego autoramentu”. Korzystał przy tym z materiałów dostarczanych przez Służbę Bezpieczeństwa, np. z ogromnym zacięciem opisywał rachunek z hotelowej restauracji za obiad delegacji włoskich związkowców, którzy odwiedzili późną jesienią Płock. Komentował walne zebranie delegatów NSZZ „Solidarność” Organizacji Regionu Płockiego, odsłuchując esbeckie taśmy.
Brak tych fragmentów działalności Jerzego Malanowskiego można zrozumieć. Prawdopodobnie u autora zadziałał obronny mechanizm wyparcia, czyli usunięcie ze swojej świadomości wspomnień, które mogą przywołać bolesne poczucie wstydu i uzmysłowić winę.
W sumie to bardzo ciekawa książka. Jej wyjątkowość polega głównie na tym, że tego typu wspomnień mamy niewiele. Nawet, jeżeli mają one charakter skrajnie subiektywny, to w przypadku wspomnień Malanowskiego mamy do czynienia ze świadectwem tamtych lat pokazującym też stan refleksji pewnego pokolenia nad swoim życiem.
Jerzy Malanowski, „Za jednego życia. Kartki płockie i nie tylko”, Płock 2022, s. 200
Jarosław Kozanecki
Dyrektor do spraw rozwoju w Miejskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego Sp. z o.o. w Płocku. Publikował m.in. w „Gazecie Wyborczej Płock”, „Niezależnej Gazecie Płockiej”, „Notatkach Płockich”; autor książki „Represje stanu wojennego w województwie płockim” oraz artykułów do trzeciego tomu „Dziejów Płocka. Historia miasta w latach 1945-2020”.
Udostępnij artykuł:
Zobacz także
Kamil Syprzak, były piłkarz ręczny Wisły, obecnie PSG, miał samowolnie opuścić zgrupowanie reprezentacji. Jest kara
Autor: Arkadiusz AdamkowskiWypadek w Radzanowie. Dachował opel [W SKRÓCIE]
Autor: Gazeta PłockaZwłoki 40-letniego mężczyzny w rzece na terenie Gąbina. Niestety, potwierdziło się, że…
Autor: Gazeta PłockaWOŚP 2025 w Płocku. „Tam będą emocje” – Koper i Nowakowski, Grabowska-Panek, Cybulski o Orkiestrowym graniu i licytowaniu [WIDEO]
Autor: Arkadiusz AdamkowskiZ piątkowej kroniki policyjnej. Śledczy ustalają przyczyny śmierci płocczanina w Zaździerzu. Wieczorem w Płocku skoda uderzyła w latarnię
Autor: Gazeta PłockaKara błyskawiczna. Nie minęła doba od zatrzymania, a 70-latek „po spożyciu” i z zakazem prowadzenia aut – skazany
Autor: Gazeta PłockaOdpady medyczne, leki, strzykawki, wenflony, ślady krwi – na nielegalnym składowisku na terenie jednej z firm na Kostrogaju
Autor: Arkadiusz AdamkowskiWOŚP 2025 w Płocku. Sobota, niedziela, godzina po godzinie, czyli Orkiestrowe co, gdzie, kiedy [PROGRAM]
Autor: Arkadiusz Adamkowski