Ukraińskie flagi nie znikną sprzed ratusza. „Nie my je wieszaliśmy, nie my będziemy zdejmować”

Za zdjęciem flag było siedmioro radnych, przeciw – 15.

Pod obywatelskim projektem uchwały zakładającym usunięcie ukraińskich barw z balkonu ratusza i jednego ze stojących przed nim masztów podpisało się 700 osób. Tak informował członek komitetu obywatelskiego oraz prezes Ruchu Narodowego w Płocku i koordynator Konfederacji w okręgu płocko-ciechanowskim Marek Tucholski. Projekt przewidywał jednocześnie umieszczanie polskich flag przed szkołami i przedszkolami (wcześniej taką interpelację, ale odrębną, nie w powiązaniu z flagami ukraińskimi, złożył radny KO Łukasz Chrobot).

Sprawa wywoływała emocje podczas posiedzeń kolejnych komisji rady miasta, swoje apogeum osiągnęła w trakcie czwartkowej sesji.

Polacy nie doczekali się rewanżu

O projekcie mówił Marek Tucholski: – O ile było zrozumiałe, że ukraińska flaga wisiała w pierwszych dniach wojny, o tyle dziś ten symboliczny wymiar jej eksponowania traci na znaczeniu. To sami mieszkańcy Płocka poprosili nas, żeby przywrócić właściwy wymiar rzeczy.
Tucholski zastrzegał, że nie wynika to z niechęci do innego narodu, tylko z braku akceptacji dla obecności obcych symboli w centralnym punkcie Płocka. Dodawał, że przez 2,5 roku wiele we wzajemnych relacjach się zmieniło.

– Z czerwcowych badań wynika, że o ile w styczniu 2023 r. 62 proc. Polaków uważało, że Polska powinna zdecydowanie pomagać Ukraińcom, to pół roku temu – już 31 proc. – kontynuował polityk Konfederacji. – A według 72 proc. przede wszystkim powinniśmy dbać o własne interesy. Relacje się skomplikowały, bo mimo gigantycznej pomocy, rozbrojenia własnej armii i osłabienia bezpieczeństwa Polacy nie doczekali się elementarnego rewanżu choćby na gruncie polityki historycznej; jego nie ma, wręcz przeciwnie, jest dużo gorzej.

Marek Tucholski miał tu na myśli m.in. problemy z uzyskaniem „zgody na godny pochówek Polaków pomordowanych przez Ukraińców podczas rzezi wołyńskiej”, w czwartek wspominał np. o Żytomierzu, który kilka lat temu planował stawiać pomnik Bandery. – Nie słyszałem, by te plany porzucił – argumentował.

Kontrowersje tylko wśród elit

Przekonywał o braku związku obecności flag z wojną, której front jest w odległości tysiąca kilometrów od nas. – O tym, jak zakończy się wojna będą decydować Moskwa, Berlin, Bruksela, Paryż, Waszyngton, ewentualnie Londyn, ale na pewno nie Płock, niestety. Jeśli chcemy solidaryzować się z ofiarami, to czemu nie wywiesić flag Palestyny, Syrii, Sudanu, w których też trwa wojna? – pytał.

Uzupełniał, że nie ma nic przeciwko obecności obcych symboli z okazji różnych wydarzeń, ale niech to trwa kilka dni, a nie 2,5 roku.

Nasz projekt wynika z chęci uporządkowania tych spraw, nie z niechęci – powtórzył. – Wywołuje kontrowersje wśród elit w Płocku, ale wśród jego mieszkańców – już nie. Chcielibyśmy, aby okazano szacunek mieszkańcom Płocka, którzy podpisali się pod tym projektem i żeby go nie odrzucano.
Tucholski sugerował, by rozgraniczyć samą wojnę i symbolikę w mieście: – Nikt nie jest bez serca, ale jako politycy musimy kierować się rozumem, a nie emocjami. To, czy będziemy mieli tu sto flag czy żadnej, nie ma żadnego wpływu na wojnę.

Niech zdecyduje prezydent

Do liczby 700 podpisów odniósł się radny PSL Tomasz Kominek. – Niektórzy mówią, że to projekt czysto obywatelski, niektórzy – że polityczny, bo stoi za nim część osób związanych z płockim oddziałem Konfederacji. Ale na pewno 700 podpisanych osób to nie są sami członkowie Konfederacji. A taka liczba podpisów to rzadkość – oceniał Kominek.

Ale na tym jego chwalenie projektu się zakończyło.

Wyliczał, że tylko do początku tego roku poległo ok. 80 tys. ukraińskich żołnierzy, a rannych zostało 400 tys.

– To, co najbardziej mnie porusza, to informacja, że w czasie agresji Rosji zginęło kilkanaście tys. cywili, prawie 600 dzieci. Przeraża przemoc seksualna, m.in. wobec 16-letniej ciężarnej dziewczyny i kobiet w wieku 80 lat. Uważam, że gdyby w 2022 r. Ukraina poddała się Rosji, oś agresji mogłaby się przesunąć na teren naszego kraju. Wywieszanie flag było więc symbolem solidarności z walczącym także w naszym imieniu narodem.

Tomasz Kominek dodawał: – To nie my jako rada miasta wieszaliśmy tę flagę i nie my będziemy ją zdejmować, pozostawiamy to decyzji prezydenta.

… dopóki 20 tys. uprowadzonych dzieci nie powróci do domów

Do 700 podpisów nawiązywał Mariusz Pogonowski. Ale inaczej niż Kominek. Zwrócił się do Tucholskiego: – To według pana dużo? Ja mógłbym dziś tyle zebrać. Niechęć, lęk przed obcymi mają swoją nazwę… Jestem poruszony, rzadko kiedy coś mnie tak dotyka. To zachowanie dziecka, które myśli, że jak zamknie oczy, to problem znika. Mówi pan, że flaga już długo wisi na ratuszu. Tak, to prawda, i dobrze, bo konflikt wciąż trwa, a flaga to wyraz naszej solidarności i współczucia. W imię czego chce pan ją zdejmować? W imię polskości?

W podobnym tonie wypowiadał się Adrian Brudnicki, współprzewodniczący Nowej Lewicy w Płocku:

– Dziś mamy 1009. dzień wojny w Ukrainie, zło, z którym muszą się zmagać Ukraińcy, jest tuż obok nas. Ta wojna nas nie dotyczy? Bardzo nas dotyczy – ostrzegał. – Dziś to obrońcy Ukrainy wyznaczają granicę pomiędzy kulturą Zachodu a kulturą gwałtu. Tej flagi z balkonu ratusza nie wolno nam zdejmować, dopóki 20 tys. uprowadzonych ukraińskich dzieci nie powróci do swoich domów.

Wnioskodawca powinien zapaść się pod ziemię

Od wyliczanki tego, co dzieje się na froncie zaczął prezydent Płocka Andrzej Nowakowski. – To nie jest informacja z lutego 2022 r., tylko z dziś – uściślał.

Już dzień wcześniej zapowiedział, że radni nie mają prawa, by wymusić na nim usunięcia flagi. Podczas sesji rady miasta ostro skomentował: – Wnoszący o to wnioskodawca powinien zapaść się pod ziemię. Nie osoby, które się podpisały, bo one zostały zmanipulowane tym, że do projektu dopisano ustawienie masztów z biało-czerwonymi barwami przed placówkami oświatowymi.

Swoją drogą, prezydent dodawał, że wszędzie są specjalne uchwyty i flagi na święta narodowe są wywieszane.

– Co nie zmienia faktu, że – jeśli taka będzie wola – to ustawimy przed szkołami, przedszkolami również maszty. Pamiętam, jak już pierwszego dnia wojny do Płocka przyjechały autokary z mieszkańcami Żytomierza, wróciły do siebie wypełnione darami płocczan. Ta nasza płocka odpowiedź była niesamowita. Solidarność to nie jest coś, co okazuje się raz na rok, od święta… Ta flaga jest symbolem. Ważne, że nie jest to biała flaga.

Nie kompromitujmy się

Andrzej Nowakowski dorzucił zdanie, którego użył już w środę: – Ten projekt jest tak obywatelski, jak obywatelski jest kandydat PiS na prezydenta RP.

– Skoro przywołał pan politykę ogólnokrajową, to Platforma Obywatelska jak tak samo obywatelska jak Milicja Obywatelska – wtrącił radny PiS Szymon Stachowiak.

– Proszę państwa, myślę, że wchodzenie w detale kompromituje nas wszystkich. Nie róbmy tego – poprosił przewodniczący rady miasta Artur Jaroszewski.

Wcześniej Stachowiak przedstawił swoją rekomendację. – Mam wrażenie, że ta dyskusja urasta do abstrakcyjnych wręcz rozmiarów i wywołuje emocje, które – mam nadzieję – są szczere i w pełni należy je zrozumieć i zaakceptować. Nie uważam, aby jakakolwiek kwestia flagi miała decydować, czy popieramy Ukrainę, czy nagle przechodzimy na stronę rosyjską. Ja osobiście rekomenduję radnym poparcie tej uchwały [czyli usunięcie flag – red], ale wszystkie ludzkie odruchy serc i emocje rozumiem i uważam, że nikt z nas – czy to przedstawiciel Konfederacji, czy obywateli, którzy oczekują zdjęciqa flagi – nie powinien ich potępiać.

Jestem ojcem żołnierza… Tak nie wolno robić

Wreszcie do mikrofonu podszedł wieloletni płocki radny PiS, były przewodniczący rady miasta Tomasz Korga. Jego słowa przejdą do historii Płocka – czytajcie, słuchajcie, oglądajcie >>

Kategoria: News

Udostępnij artykuł:

Polityka prywatności © 2025 Gazeta Płocka. Projekt i wykonanie: Hedea.pl