Jarosław WaneckiJarosław Wanecki
NASTĘPNY PROSZĘ

Mieliśmy nigdy nie powstać, chcieli nas włączyć do Warszawy, a właśnie obchodzimy koralowy jubileusz „na swoim”

Na kilka dni przed Świętami dostałem od redakcji wyjęty z archiwum [„Gazety Wyborczej”] tekst sprzed ćwierć wieku, opisujący między innymi mój prasowy debiut z okazji cynowej, czyli 10. rocznicy powołania Okręgowej Izby Lekarskiej w Płocku.

W kolejne jubileusze: kryształowy, porcelanowy, perłowy, a teraz koralowy, powracam do historii wykluwania się najmniejszego z samorządów, który miał nigdy nie powstać.


18 grudnia przy Kościuszki 8 spotkaliśmy się w gronie kilkudziesięciu osób, by wspominać ludzi i zdarzenia z ostatnich trzydziestu pięciu lat działalności lekarzy i lekarzy dentystów z Płocka, Kutna, Łęczycy, Sierpca i Gostynina. W 1999 roku odebrano nam prawa wojewódzkie, a mimo to, wciąż w tym samym geograficznym podziale, pracujemy razem. Nie tylko z przyzwyczajenia, ale także ze znanej w całej Polsce waleczności o autonomię decydowania o sobie.

Oczywiście łatwiej byłoby przyłączyć się do Warszawy i wszystko zawdzięczać stolicy. Łatwiej nie oznacza jednak lepiej, zwłaszcza, gdy ma się tak silne tradycje niezależności, kultywowane od czasów powstania Płockiego Towarzystwa Lekarskiego w 1872 roku.


Zanim odbędą się urodzinowe uroczystości, gale odznaczeń, sesje historyczne i koncerty, warto powrócić do przekazywanej z ust do ust legendy o dwóch krzesłach, które do pustej w 1991 roku Izby przyniosła z domu anestezjolożka Hanna Hejke-Mojzesowicz. Jedno krzesło postawiła dla lekarza, a drugie dla lekarza dentysty. Z biegiem lat powstały różne wersje tej opowieści, w których siadali naprzeciw siebie: lekarz i pacjent oraz lekarz i samorządowiec. Wszak rozmowa jest najważniejszym etapem każdej terapii. Nazywamy ją wywiadem lekarskim podczas każdej wizyty chorego lub konsylium, gdy trzeba uzgodnić skomplikowany plan leczenia.

Czasem trzeba sobie powiedzieć coś w cztery oczy, wygarnąć, a nawet ukarać za zawodowe błędy, poprowadzić mistrzowski wykład, pogodzić zwaśnione strony i poznać się międzypokoleniowo, zanim każdy pójdzie na swój obchód codziennego bólu, powierzonego z pełnym zaufaniem przez chorych.


Rzeźbione krzesła w izbie płockiej symbolizują właśnie ten moment, gdy budują się relacje. Nie ma takiego dnia, żebym nie słyszał narzekań na ochronę zdrowia i lekarzy. Nie mam wątpliwości, że także moje działania są surowo oceniane, nie tylko przez pacjentów, ale także koleżanki i kolegów. Ludzka rzecz, choć finalnie najważniejszą sprawą jest zawołanie, abyśmy zdrowi byli. Cykl życia nie daje wieczystej gwarancji, stąd potrzeba rozwoju profilaktyki i medycyny naprawczej, a także badań nad nowymi lekami i niezbędnej coraz częściej psychoterapii, gdy krzesła i stół zastępują ekrany, aplikacje i algorytmy sztucznej
inteligencji.


Okręgowa Izba Lekarska w Płocku zrzesza 1450 członków, spośród ponad 200 000 osób posiadających prawo wykonywania zawodu lekarza i lekarza dentysty. Trzy czwarte procenta symbolizuje odwagę Zbigniewa Jędrzejewskiego, troskę o miejsce pracy Krystyny Badowskiej, integrację wokół kształcenia Sabiny Kańtoch, determinizm Pawła Sobieskiego, mój model łączenia ponad podziałami i kontynuację Ryszarda Mońdziela. Trzy czwarte procenta, które w każdym z 35 archiwalnych kalendarzy zaznaczyło swój wkład w ustawę o izbach lekarskich, Kodeks Etyki Lekarskiej, regulamin wyborów, ogólnopolskie konferencje, wykłady i koncerty.


Korale symbolizują niepowtarzalność. Zatem niech koralowy jubileusz samorządu lekarzy i stomatologów honoruje ponadczasowe więzi naszej wspólnoty, tworzonej od 35 lat pod hasłem: „Izba lekarska jest Wasza i działa w Waszym imieniu”. Leczących i leczonych.

Jarosław Wanecki

Były prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Płocku (2009-2018), prezes Płockiego Towarzystwa Przyjaciół Teatru

Na zdj. I Okręgowy Zjazd Lekarzy w Płocku, 6 stycznia 1990 r.

Kategoria: News, Opinie, Zdrowie

Udostępnij artykuł:

Polityka prywatności © 2025 Gazeta Płocka. Projekt i wykonanie: Hedea.pl