Wygrała 100 mln zł. Z taką fortuną i z duszą na ramieniu wracała autobusem do Płocka. Jak pani Krystyna kultową Wielką Grę zawojowała

Nie miała przy sobie żadnego talizmanu. Nie ubierała żadnych ciuszków, przynoszących rzekomo szczęście. Za to na wyjazd do stolicy wzięła… buteleczkę własnej nalewki na zielonych orzechach. Przydała się, już po nagraniu…

Leżała przez trzy miesiące w płockim szpitalu na Winiarach ciężko chora na żółtaczkę typu B. Uratował ją lek sprowadzony ze Szwajcarii. W szpitalnej sali oddziału zakaźnego panie zabijały wolny czas, oglądając w TVP m.in. potyczki w znanym teleturnieju Wielka Gra. Krystyna Grochowska-Iwańska znała odpowiedź na niemal każde pytanie odczytywane uczestnikom przez gospodynię najpopularniejszego polskiego teleturnieju Stanisławę Ryster.

– Pani Krysiu, powinna się pani tam zgłosić. Pani wszystko wie! – zachęcała Bożenka, jedna z pacjentek.

Był to 1992 rok. Pani Krystyna chwyciła „przynętę”, czy raczej zachętę. Jeszcze do emerytury w 1995 roku kursowała między Płockiem i Łodzią, gdzie jako doktor nauk humanistycznych, rusycystka po Uniwersytecie Jagiellońskim i absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Łódzkim, prowadziła zajęcia i wykłady na tej uczelni. Śledziła jednak informacje o eliminacjach do Wielkiej Gry. Latem 1993 roku TVP ogłosiła eliminacje z kilku tematów. Jednym z nich był Tycjan.

Na przygotowanie się były niecałe dwa miesiące. Mimo to zdecydowała się i we wrześniu pojechała do Warszawy na ulicę Woronicza 17.

W holu zgromadziło się około tysiąca osób chętnych do zmierzenia się z kilkoma tematami, by w przypadku zakwalifikowania się wystąpić w Wielkiej Grze. Z samego Tycjana chciało sprawdzić swoją wiedzę co najmniej 200 chętnych. Atmosfera wspaniała. Żadnej niezdrowej rywalizacji.

Eliminacje były dwustopniowe. Już po pierwszym teście wielu kandydatów odpadło. Potem drugi. Z płocczanką przy stoliku test rozwiązywał wielokrotny zwycięzca Wielkiej Gry, Zygmunt Krawczuk z Krakowa. Był pewny swojej wiedzy. Jednak przeliczył się. Podczas eliminacji pani Krystyna poznała i zaprzyjaźniła się z Wiesią Kuśnierek. Testy poszły paniom bardzo dobrze.


Wielką Grę nadawano w Telewizji Polskiej od 1962 roku. Był to najdłużej emitowany teleturniej i pierwszy na licencji zagranicznej. Przechodził różne koleje losu. W latach 90. odcinki emitowano co dwa tygodnie, lecz mnogość tematów (480!) i chętnych sprawiała, że oczekiwanie na finał trwało bardzo długo. Do etapów telewizyjnych przechodziły osoby, które zdobyły największą liczbę punktów z testów. Ci najlepsi trafiali do pierwszej pary. To gwarantowało, że na grę nie musieli czekać latami.

– Nie uczyłam się z internetu. A że pamięć wzrokową mam dobrą, to się przydała – przyznaje w rozmowie z autorką pani Krystyna, płocczanka od 1980 roku z wyboru męża Bogdana Iwańskiego, znanego dziennikarza „Tygodnika Płockiego”.

Urodziła się w Zgierzu. Jej rodzice na peryferiach miasta mieli dwuizbowy domek, przy ulicy, nomen omen, Kossaków Wojciecha i Juliusza. Od dziecka lubiła się uczyć.

– Naszymi sąsiadami przed wojną byli Niemcy. Po wojnie, gdy wyjechali do Niemiec, zostawili w opuszczonym domu bardzo dużo książek. Ojciec zabrał część i ulokował na strychu. Wchodziłam po drabinie do tego „królestwa”. To była moja szkoła. Pamiętam szok, gdy przeczytałam książkę „Ditta” duńskiego pisarza Andersena Nextø. Pierwsze zdanie brzmiało: „Usiadła na kamieniu i zaszła w ciążę”.
Jak ja to przeżyłam…

Przy wyrównanej stawce, po dwustopniowym teście, prowadząca Wielką Grę Stanisława Ryster lubiła wybierać do finałowego boju emitowanego na ekranach telewizorów debiutantów. By zbyt często nie pojawiali się „etatowi” wyżeracze, utrzymujący się tylko z wygranych w różnych teleturniejach. I tak stało się w 1993 roku.

Stanisława Ryster zaprosiła do gry w jednej parze Krystynę Grochowską (na zdjęciu) i Wiesławę Kuśmierek. Okazało się, że Wiesia jest także rusycystką i mieszka w Łodzi. Wspólnie przygotowywały się do finałowego występu przed kamerami. Krystyna Grochowska po zajęciach prowadzonych ze studentami na uniwersytecie jechała od razu do Wiesi i do nocy zgłębiały wiedzę z Tycjana.

Łodzianka miała tę przewagę, że korzystała z rad męża Bogdana, który dwukrotnie zwyciężał już wcześniej w Wielkiej Grze z historii i geografii ogólnej (potem dołożył jeszcze trzy wygrane).

Droga do wysokiej wygranej pieniężnej, na oczach widowni w studiu, nie była łatwa. Trzeba było przejść pięć etapów. W pierwszym dwóch zawodników toczyło pojedynek, odpowiadając na ten sam zestaw 20 pytań. Pojedynek kończył się, gdy jeden z graczy nie odpowiedział na dwa pytania, co automatycznie eliminowało go z rywalizacji. Jeśli obaj nie popełnili dwóch błędów, musieli ponownie przyjechać do stolicy, by przystąpić do drugiej potyczki. Powtórka z pierwszej oznaczała, że obydwaj grają dalej.

W drugim etapie graczy egzaminowali trzej eksperci. Najtrudniejsze pytania z historii sztuki zadawał profesor Janusz Michałowski. W trzecim etapie to gracz miał los w swoich rękach. Na dużym kole, ustawionym centralnie w studiu, wybierał jedną z dwóch kopert. W każdej był zestaw dwóch pytań. W czwartym etapie – tak samo, lecz czas na odpowiedź wydłużono o 30 sekund, a gracz musiał wybrać ten sam numer zestawu, co w trzecim etapie.

I finałowe zadanie. Na kole pojawiało się do wyboru 10 kopert, a w każdej po jednym pytaniu. Jeśli zawodnik odpowiedział prawidłowo w ciągu 2 minut na wybrane pytanie, rozlegały się fanfary.


Debiutancki występ przed kamerami sparaliżował panią Krystynę. Bardzo się denerwowała. – Przy pierwszym pytaniu nie wiedziałam, jak się nazywam – przyznaje ze śmiechem.

Nie miała przy sobie żadnego talizmanu. Nie ubierała żadnych ciuszków, przynoszących rzekomo szczęście. Za to na wyjazd do stolicy wzięła… buteleczkę własnej nalewki na zielonych orzechach. Przydała się, już po nagraniu, na rozluźnienie stresu i świętowanie sukcesu. Obie z Wiesią przeszły przez wszystkie etapy i trafnie odpowiedziały na wybrane pytanie finałowe. Zgarnęły po 100 mln starych złotych! Nagrodę wypłacano od ręki w gotówce.

Z duszą na ramieniu laureatka wracała z taką fortuną autobusem do Płocka. Wtedy można było za nią kupić małe mieszkanie. (…)


Łącznie Krystyna Grochowska-Iwańska wygrała Wielka Grę czterokrotnie (po Tycjanie jeszcze: Mark Twain – 1998, Sztuka Młodej Polski – 2000, Picasso – 2001). Co ciekawe, z powodzeniem przeszła testy eliminacyjne z tematów: Malczewski, Matejko, Toulouse-Lautrec, Rembrandt i Vermeer, ale niedługo później, w 2006 r., teleturniej zniknął z TVP.


Przeczytaliście fragment „Sekretów Płocka” autorstwa Romany Kuffel, wydanych przez Dom Wydawniczy Księży Młyn.

Fabryka Maszyn Żniwnych jest w potężnych tarapatach. Czy trzy prototypowe egzemplarze KZS-3 Bizon, gotowe na żniwa 1968 roku, zmienią bieg historii? W najnowszej książce z serii „Sekrety…” autorka wyjawia ponad 30 sekretów Płocka. Zagląda do orbisowskiego hotelu Petropol, spaceruje szlakiem mozaik, odkrywa podwójne życie Taty Kazika, podziwia dar fałszerza pieniędzy dla Jana Pawła II, opisuje skandal z szopką i romans z… potworem!

„Sekrety Płocka” są dostępne w księgarniach internetowych i na stronie km.com.pl. W Płocku książkę Romany Kuffel można znaleźć m.in. w sklepie filatelistycznym przy Tumskiej i w siedzibie Płockiej Lokalnej Organizacji Turystycznej na Starym Rynku.

Na zdj.: Studio teleturnieju Wielka Gra, 1993 r. Fot. Materiały Domu Wydawniczego Księży Młyn

Kategoria: News, Stary Płock

Udostępnij artykuł:

Polityka prywatności © 2025 Gazeta Płocka. Projekt i wykonanie: Hedea.pl