Żona trenera Wisły zaatakowana w Płocku na spacerze. Młodociani rasiści obrażali nawet dwuletnie dziecko Mariusza Misiury
– Moja żona pochodzi z Kenii – powiedział Mariusz Misiura. Dodał, że sam przez 12 lat pracował w Chinach, Hiszpanii, Niemczech i nigdzie tam nie doświadczył rasizmu.

Okazją do dramatycznego wyznania była konferencja prasowa po piątkowym zwycięskim meczu jego drużyny na szczycie I ligi z imienniczką z Krakowa.
– Dobry wieczór wszystkim. Mam nadzieję, że nie będziecie mieć państwo nic przeciwko, jeśli pozwolę sobie zacząć od pewnego zdarzenia, które stało się wczoraj, a nie ma nic wspólnego z piłką nożną – zaczął szkoleniowiec nafciarzy. – Dzisiaj jestem dumny, że miałem okazję śpiewać hymn z wami wszystkimi. Uważam, że żyjemy w bardzo pięknym kraju. Moja żona pochodzi z Kenii, mamy dwuletnie dziecko, [niestety] wczoraj, w czasie takiego zwykłego spaceru, została słownie, całe szczęście, że nie czynami, zaatakowana.
Całe szczęście, że nie doszło do niczego poważniejszego
Kiedy dziennikarze poprosili o szczegóły, trener kontynuował: – To wydarzyło się w Płocku, w momencie gdy jechałem już [do Krakowa, z drużyną] autokarem. Dwójka czy trójka młodzieży w wieku 10-16 lat zaczęła bardzo brzydko mówić do mojej żony w rasistowskich słowach, zaczęli ją śledzić, zajeżdżać drogę. Całe szczęście, że nie doszło do niczego poważniejszego.
Wyraźnie poruszony Mariusz Misiura nie krył, że to dla niego przygnębiająca sytuacja – spędził 12 lat za granicą, pracował w Chinach, Hiszpanii, Niemczech i nigdzie nie doświadczył rasizmu.
Jeszcze dokładniej Misiura opisał zdarzenie w rozmowie z TVP Sport: – [Dziecko] jechało sobie na rowerku, gdy nagle drogę na rowerach zajechało mu dwóch czy trzech chłopaków w wieku 10-16 lat. Zapytali żonę, skąd pochodzi. Odpowiedziała, że jest z Kenii, a oni odjechali. Za chwilę wrócili z głośnikiem, z którego leciała muzyka ze słowami rasistowskimi w języku angielskim. (…) Napastnicy wciąż zajeżdżali im drogę, obrażali nasze dziecko, na szczęście ono jeszcze tego nie rozumie. (…) Moja żona czuła się zagrożona, bo przecież była w tej sytuacji sama. Na szczęście ktoś przechodził i żona poprosiła o pomoc i w końcu ci ludzie odjechali.
Uściśnijmy sobie dłonie
Na koniec konferencji trener Wisły Płock zwrócił się do dziennikarzy: – Towarzyszyło mi od wczoraj bardzo dużo emocji i jak ten hymn śpiewaliśmy, to myślałem o naszym kraju. Nie pozwólmy, żebyśmy my – jeśli chodzi o środowisko piłkarskie – się dzielili. Potrafmy ze sobą rywalizować, na końcu uściśnijmy sobie dłonie. Proszę, apeluję do was, żebyśmy szanowali nasz piękny kraj i to jakimi świetnymi ludźmi jesteśmy.
Na zdj.: Mariusz Misiura podczas konferencji prasowej w Krakowie. Fot. YouTube / Wisła Kraków
Udostępnij artykuł:
Zobacz także
Stara Kobylanka idzie do rozbiórki. Nowej – z basenami, zjeżdżalnią, spa – nie będzie, choć były już nawet koncepcja i wizualizacje
Autor: Arkadiusz Adamkowski„Statek Szaleńców” – spektakl, który trzeba zobaczyć. Grają w nim młodzi płocczanie z Teatru na Tumskiej
Autor: Arkadiusz AdamkowskiKłęby dymu tuż przed granicą Sierpca. Osiem strażackich zastępów w akcji [ZDJĘCIA]
Autor: Gazeta PłockaKolejny wypadek w Płocku. Potrącenie pieszej na pasach
Autor: Gazeta PłockaDwa dni – trzy poważne wypadki. Zderzenie rowerzystów, auta rozbite na drzewach i ogrodzeniach
Autor: Gazeta PłockaBędzie się działo: mecz Małachowianka – Jagiellonka, trzy postoje dorożek w mieście, mundurki w szkołach, płatne wejściówki do lasu
Autor: Michał KacprzakNajsmaczniejsze mazowieckie potrawy wybrane, odnowiony sierpecki dworzec otwarty, kolejne inwestycje na wsiach – co nowego w regionie?
Autor: Materiał PartneraPiastowska gra o tron – dramat najstarszego syna Konrada Mazowieckiego
Autor: Materiał Partnera