Marek TucholskiMarek Tucholski
Konfederacja

Płock staje się smutnym miastem… Pieniądze szczęścia nie dają? W naszym przypadku to dość trafne określenie

Ponad 400 milionów zł w 2024 roku i – według planów – ponad 300 milionów zł w 2025 roku — o tyle Płock notuje wyższe dochody niż Włocławek. To ogromna różnica na korzyść Płocka w stosunku do porównywalnego wielkością populacji miasta z sąsiedniego województwa.

Podobnie było w poprzednich latach. Płock ma większe dochody, ale czy wynikają z tego zauważalne różnice w szybkości rozwoju miasta?

Ten artykuł nie będzie porównaniem Płocka i Włocławka, ale pewną refleksją i prowokacją intelektualną. Załóżmy, że pieniądze faktycznie szczęścia nie dają. W przypadku naszego miasta to dość trafne określenie. Mamy większy budżet niż Włocławek, ale nie mamy dostępu do autostrady czy drogi ekspresowej. Włocławek ma. Mamy większy budżet, ale nie widać, aby przekładało się to na widoczne gołym okiem różnice na plus względem sąsiedniego Włocławka w znaczeniu strategicznym. Strategicznym, czyli takim, który spowodowałby wejście Płocka na zupełnie inny poziom rozwoju. Nic z tych rzeczy.

Miasto nie rozwiązało starych problemów (jakość powietrza, brak dobrych połączeń drogowych i kolejowych, brak obwodnicy kolejowej poprawiającej nasze bezpieczeństwo itd.), a już doszły nowe, takie jak zapaść demograficzna, zła sytuacja w lokalnej opiece zdrowotnej, brak oddziału psychiatrii dziecięcej, który jest pilnie potrzebny, napływ imigrantów itd.


Mamy większe dochody, ale nie przekłada się to na faktyczny rozwój. Przejadamy pieniądze, które kiedyś się skończą. Nawet nie mamy dobrej wspólnej rozrywki, bo nawet na Sylwestra było smutno.

Smutek, zniechęcenie, apatia, brak chęci do realizacji czegoś większego, wartego wysiłku — tak obecnie widzę sytuację w naszym mieście. Mieście z piękną historią i położeniem. Mieście, które ma ogromny potencjał czekający, żeby go wydobyć.

Potrzeba odważnych decyzji, wizji i inwestycji, które sprawią, że Płock przestanie być miastem przegrywającym swoje szanse.


W kampanii przed wyborami samorządowymi zaproponowaliśmy cały szereg rozwiązań i działań, które mogłyby zmienić obecny stan rzeczy. Wyborcy chcieli jednak inaczej. Mieli do tego prawo. Martwi mnie jednak upływający czas. Świat, a zwłaszcza ta jego część poza Unią Europejską, rozwija się, a zmiany, jakie zachodzą, chociażby w kontekście Rewolucji Przemysłowej 4.0, są głębokie i zmieniające każdy aspekt naszego życia. To jest wręcz redefinicja obecnego porządku rzeczy. Nadejdą nowe wyzwania, szanse i problemy na każdym szczeblu, także samorządowym, a my wciąż tkwimy przy tematach sprzed kilkudziesięciu lat.

Żeby jednak nie kończyć zbyt pesymistycznie, warto przypomnieć, że mamy w Płocku wielu utalentowanych ludzi. Wierzę, że ich potencjał zostanie kiedyś spożytkowany dla dobra naszego miasta i jego mieszkańców.

Marek Tucholski

Prezes Ruchu Narodowego w Płocku, wiceprezes Okręgu Mazowieckiego Ruchu Narodowego, koordynator Konfederacji w okręgu płocko-ciechanowskim, ekspert ds. polityki energetycznej.

Poglądy zawarte w felietonach, opiniach – nie ingerujemy w ich tematykę i treść – nie muszą odzwierciedlać stanowiska redakcji. Autorzy przedstawiają w nich swoje zdanie na różne tematy.

Kategoria: Konfederacja, News

Udostępnij artykuł:

Polityka prywatności © 2025 Gazeta Płocka. Projekt i wykonanie: Hedea.pl