Anna LewandowskaAnna Lewandowska
POŻEGNANIE

Lubił jeść, za szybko jeździł. Zawsze gotów do pomocy i działania. Płock pożegnał Krzysztofa Borkowskiego

Ceremonia pogrzebowa rozpoczęła się w czwartek w samo południe. Mimo że w kaplicy był ogromny ścisk, to jeszcze na zewnątrz stało sporo tych, którzy przyszli pożegnać kolegę, przyjaciela, znajomego, współpracownika.

Wśród wielu twarzy można było bez trudu wyłonić te zapamiętane choćby z protestów przed płockimi sądami czy innych manifestacji miejskich w obronie demokracji i praworządności.

Pogrzeb na cmentarzu komunalnym był świecki, humanistyczny. Prowadzący ceremonię w imieniu żony zmarłego, Jolanty Borkowskiej, opowiadał o jego i ich wspólnym życiu. Pełnym ciepła i miłości. O patriotyzmie, który Krzysztof wyniósł z rodzinnego domu, o jego drodze, która z warszawskiego Żoliborza doprowadziła go do Płocka, na wydział mechaniczny Politechniki Warszawskiej, gdzie poznał swoją przyszłą towarzyszkę życia, z którą spędził pół wieku. O pracy, którą musiał zmieniać ze względu na swoją działalność w „Solidarności”.

Będzie pomagał nawet po śmierci

Była to opowieść o człowieku, dla którego przyzwoitość była najwyższą wartością. Ale też o pełnym humoru, empatii, zawsze angażującym się w pomoc tym, którzy jej potrzebowali. I który nie umiał stać z boku, kiedy polska demokracja była zagrożona. Ale też o człowieku, który lubił dobrą muzykę, dużo czytał i przyrządzał wspaniałe dania.

Krzysztof Borkowski zmarł po ciężkiej chorobie, w czasie której był poddany eksperymentalnym metodom leczenia. Jak przekazała wdowa po nim, nawet po śmierci będzie pomagał ludziom, bo jego przypadek już jest opisany w pracach naukowych i posłuży do dalszych badań.

Niewiara i ogromny żal

W imieniu Wolnego Miasta Płock żegnała Krzysztofa Iwona Szkopek. Wspominała, że był współzałożycielem tego stowarzyszenia (ale też m.in. płockiego Komitetu Obrony Demokracji) i aktywnym współorganizatorem płockiego oporu wobec łamania prawa przez poprzednią władzę. Najczęściej to on prowadził wszelkie wiece i spotkania. Ale przede wszystkim żegnała go jako przyjaciela.

Głos zabierali też przyjaciele z kręgów towarzyskich. To było wspominanie człowieka, który uwielbiał podróże w najdalsze zakątki świata, lubił jeść (może nawet trochę za dużo), trochę za prędko jeździł autem, kiedy wybierali się wspólnie na koncerty jazzowe. Ale przede wszystkim pobrzmiewała w tym niewiara i ogromny żal, że Krzyśka już nie ma.

W imieniu płocczan zmarłego pożegnał prezydent miasta Andrzej Nowakowski i też padły słowa od serca.

Zanim biała urna z prochami spoczęła w grobie, wiele osób podchodziło, kładło na niej dłonie i tak, czasem szepcząc jakieś ostatnie słowa, żegnało się z Krzysztofem. Po wielu twarzach płynęły ciche, piekące łzy…

Fot. Tomasz Niesłuchowski

Kategoria: News, Opinie

Udostępnij artykuł:

Polityka prywatności © 2025 Gazeta Płocka. Projekt i wykonanie: Hedea.pl