Alekander NiwelińskiAlekander Niweliński
CAŁE ŻYCIE ZE ZWIERZĘTAMI

Czy zwierzęta potrafią wyrażać wdzięczność? Kochać, zazdrościć, współczuć, okazywać dumę? Lektura obowiązkowa dla tych, co w to wątpią…

Zgodnie z ogólnymi opiniami zwierzęta nie są zdolne do takich uczuć. Może jednak warto poświęcić chwilę na refleksję i zweryfikować nasze poglądy?

Zwierzęta przewyższają ludzi w wielu dziedzinach – czy to pod względem siły, szybkości, czy wrażliwości zmysłów. Przede wszystkim posiadają jedną umiejętność: potrafią skupić się bezpośrednio na teraźniejszości i skierować uwagę wyłącznie na to, co aktualnie słyszą lub widzą.

Może dlatego trudno nam utożsamić się z myślą, że zwierzęta, podobnie jak my, potrafią przeżywać uczucia wyższe, jak wdzięczność, zazdrość, miłość, współczucie, duma, empatia czy nadzieja. Wiadomo, że to uczucia trwałe i refleksyjne, powstające w oparciu o pewne wartości i przeżyte doświadczenia. I wielu z nas posiada przeświadczenie, że to uczucia typowo ludzkie, odróżniające nas od innych gatunków.

Gdyby jednak spojrzeć z perspektywy zwierząt, okazałoby się, że z ich zachowań i gestów uważni obserwatorzy mogą odczytać o wiele więcej. Wiadomo, że nasze nieuważne zachowania, często lekceważące obecność zwierząt, mogą u nich wywołać rozmaite reakcje – od zainteresowania lub chęci bliższego kontaktu po wręcz agresję. Niewielu ludzi umie odczytać określone ruchy głowy, kończyn bądź odgłosy zwierząt. Nie zwracamy na nie uwagi, bo do porozumiewania się służy nam głównie mowa.

Jednak u zwierząt podstawowym narzędziem porozumiewania zazwyczaj jest mowa gestów. Jej rozumienie pozwoliłoby nam lepiej rozumieć ich psychikę i uczucia.


Zwierzęta domowe znamy lepiej niż ich dzikich pobratymców. Hodowcy zwierząt gospodarskich znają sposoby zachowań swoich podopiecznych.

I chociaż wydaje nam się, że psy znamy dobrze, to jednak często popełniamy błędy, lekceważąc ich odczucia. Jeśli jesteśmy gośćmi, pies gospodarzy, który nas nie zna, niekoniecznie musi od razu nas akceptować. Jeżeli od razu rzucimy się, aby go pogłaskać, może wywołać jego niechęć, a nawet ostrzegawcze gesty. Lepiej poczekać na sygnały akceptacji.

Zwierzęta potrafią często bardzo wyraziście prezentować swoje uczucia. Jak niegdyś napisał pisarz Mark Twain: „Jeśli przygarniesz głodnego psa i zapewnisz mu dobrobyt, nie ugryzie cię. To jest zasadnicza różnica między psem a człowiekiem”. Z kolei George G. Vest, amerykański prawnik i senator stwierdził: „Pies to najlepszy interes, jaki człowiek kiedykolwiek zrobił. Kiedy wszyscy inni przyjaciele odejdą, on pozostanie”.

Na świecie są pomniki trzech psów, które zasłynęły swoim bezgranicznym oddaniem i wiernością.

W XIX-wiecznym Edynburgu, skye terrier Bobby zasłynął niezwykłą lojalnością wobec swojego właściciela, Johna Graya, miejscowego stróża nocnego w policji. Po dwóch latach spędzonych razem John Gray zachorował na gruźlicę. Każdego dnia, gdy cierpiał w swoim łóżku, Bobby leżał przy nim aż do jego śmierci w 1858 roku. Kolejne 14 lat Bobby spędził, strzegąc grobu swojego pana. Pomimo prób usunięcia go z miejsca pochówku, zawsze wracał, zyskując podziw mieszkańców i turystów.

Turyści odwiedzający Edynburg tłumnie przybywali, by zobaczyć wiernego psa, którego sława wzrosła jeszcze bardziej po jego śmierci w 1872 roku. W Edynburgu są dwa pomniki Bobby’ego: przed wejściem na cmentarz i w centrum miasta. Poza tym pubów i lokali nosi nazwę „Bobby” od imienia tego pieska.

Na zdj.: pomnik Bobby’ego w Edynburgu (fot. Ad Meskens)


Hachiko, pies rasy akita należący do Ueno Hidesaburō – profesora Uniwersytetu Tokijskiego, codziennie odprowadzał swojego pana, gdy ten wychodził do pracy, i czekał na niego wieczorami na pobliskiej stacji. W maju 1925 roku Ueno zmarł nagle w miejscu pracy. Hachikō nadal codziennie czekał na niego na stacji, pojawiając się tam przed przyjazdem wieczornego pociągu przez następne 10 lat. Na zdj.: mieszkancy Tokio żegnają Hachiko

Dzięki oddaniu, jakie Hachikō okazywał swojemu zmarłemu panu, nadano mu przydomek „wiernego psa”.

W 2015 roku, w 90. rocznicę śmierci profesora Ueno, wydział rolnictwa Uniwersytetu Tokijskiego sfinansował budowę pomnika z brązu. Statua profesora ze swym wiernym przyjacielem Hachikō stoi tuż przy głównym wejściu do uniwersytetu.

Pomnik Hachiko i jego pana w Tokio

Hachiko doczekał się w sumie 18 pomników, mniejszych i większych, z których pozostało 12. Część zostało zniszczonych podczas II wojny światowej. Ale Hachiko doczekał się pomnika nawet w Stanach Zjednoczonych. Podczas ceremonii, w której uczestniczył ambasador Japonii w październiku 2016 r., w parku Abbey Glen Pet Memorial Park w gminie Lafayette w stanie New Jersey w USA odsłonięto brązowy posąg Hachiko i doktora Ueno. Identyczny z tym znajdującym się na kampusie Yayoi Uniwersytetu Tokijskiego.


W Krakowie pod Wawelem znajduje się pomnik psa Dżoka, który stał się nieomal jedną z legend miasta. W 1990 roku właściciel Dżoka zmarł na zawał serca w pobliżu Ronda Grunwaldzkiego i został zabrany przez karetkę pogotowia. Pies pozostał przez cały rok (1990–1991) na rondzie, czekając na powrót swojego pana. Karmiony przez mieszkańców Krakowa budził zdziwienie i współczucie. Został przygarnięty przez nową właścicielkę, jednak kilka lat później, po jej śmierci, uciekł z domu i zginął pod kołami pociągu.

Aby historia Dżoka nie została zapomniana, pojawiły się pomysły, aby w miejscu, gdzie oczekiwał na pana, został postawiony pomnik. Choć władze miasta nie były im przychylne (wówczas na całym świecie były tylko dwa pomniki psów), determinacja mieszkańców oraz artystów, m.in. Zbigniewa Wodeckiego, Jerzego Połomskiego i Krzysztofa Cugowskiego, przekonała urzędników do tego, aby upamiętnić psa. Autorem pomnika został wybitny rzeźbiarz Bronisław Chromy. Napis na pomniku głosi m. in.: „Najwierniejszy z wiernych, symbol psiej wierności”.

Pomnik psa Dżoka na Bulwarze Czerwieńskim pod Wawelem

Takie zachowanie psów może budzić zdziwienie, ale przysłowiowa psia wierność jest ogólnie znana i powyższe przypadki tylko ją potwierdzają.


Prawdziwe zaskoczenie budzą jednak oznaki wdzięczności odnotowane u dzikich zwierząt, które potrafią wyrazić i zawsze wyrażają – oczywiście na różne sposoby – swoją wdzięczność i przywiązanie.

Dwa lata temu australijski rybak Arnold Pointer uratował samicę żarłacza białego, która zaplątała się w sieć i była bliska śmierci. Zamiast zostawić ją na pastwę losu, Arnold ostrożnie ją uwolnił, ratując jej życie. Ten jeden akt współczucia zapoczątkował niezwykłą i nieoczekiwaną więź. Od tego dnia 5-metrowa samica, którą Arnold pieszczotliwie nazywał „Cindy”, podążała za jego łodzią podczas niemal każdej wyprawy, pływając obok niego niczym wierna towarzyszka. Arnold opisuje ich więź z autentycznym ciepłem: „Kiedy zatrzymuję łódź, podpływa do mnie, odwraca się na bok i pozwala się pogłaskać. Stękając, mruży oczy i trzepocze płetwami, jakby była szczęśliwa”. Teraz rybak ma jednak problem: „Minęły dwa lata, a ona nie daje mi spokoju. Pływa za mną wszędzie, a jej obecność płoszy wszystkie ryby. Już nie wiem, co robić”.

Na zdj.: Arnold Pointer i jego przyjaciółka Cindy (fot. Michael Scholl, Save Our Seas Foundation)

To, co zaczęło się jako akcja ratunkowa, przerodziło się w jedną z najbardziej nieprawdopodobnych przyjaźni w oceanie. Ta przyjaźń podważa stereotypy dotyczące jednego z najbardziej przerażających drapieżników oceanu, przypominając nam, że nawet najdziksze stworzenia potrafią odpowiedzieć na dobroć.


Ekipa nurków w wodach Morza Tasmana sfilmowała przypadek uratowania ponadtrzymetrowego rekina szarego zaplątanego w sieć rybacką. Po długich staraniach udało się im uwolnić rekina z sieci. Rekin odpłynął. Rekiny szare z reguły trzymają się z dala od nurków, ten jednak ku ich zaskoczeniu po chwili powrócił i podpłynął bardzo blisko. Jak relacjonują, przepłynął tuż obok nich, spoglądając im w oczy, jakby dziękując, po czym odpłynął. Całe wydarzenie zostało przez nich sfilmowane. Poniższe zdjęcia obrazują kolejno opisane powyżej etapy.

Znane są liczne przypadki uwalniania z sieci rybackich wielorybów i delfinów, które jako wyraz podziękowania wykonują szereg skoków i ewolucji wokół łodzi ratowników. Takie przypadki odnotowywane są kilka razy w roku. Można opisywać szereg podobnych przypadków wdzięczności zwierząt za okazane im przez ludzi uczucia, pomoc czy ratunek.


Wczasowicze pływający jachtem w wodach Zatoki Kalifornijskiej zaobserwowali ogromnego długopłetwca, wieloryba, który początkowo wyglądał na martwego lub konającego. Jeden z nurków wskoczył do wody, aby podpłynąć do niego i ocenić sytuację. Po chwili jednak stwierdził, że wieloryb jest zaplątany w wielką sieć rybacką i nie może się poruszać. Uwolnienie go wymagało wiele pracy całej załogi. Po kilku godzinach starań, cięcia lin i zsuwania kawałków sieci w końcu udało się pociąć sieć i uwolnić wieloryba. Wówczas uratowany olbrzym zaczął pływać wokół łodzi, wykonywać spektakularne skoki, i machać ogonem, jakby w podzięce ludziom za uratowanie. To wydarzenie również zostało sfilmowane. Kilka poniższych zdjęć ukazuje kolejne sekwencje całej akcji.


Pewien myśliwy w Kanadzie opisał przypadek napotkania leżącego niedźwiedzia grizzly z szyją i przednią łapą zaplątanymi w liny kłusownicze. Pomimo że grizzly są znane z agresywności, myśliwy z pewnym narażeniem życia podjął ostrożną próbę uwolnienia zwierzęcia. Po udanej akcji niedźwiedź przez krótką chwilę stał i pomrukiwał, jak to opisał myśliwy, po czym powoli oddalił się od swojego wybawiciela.

Wiele osób uważa, że powinno się unikać antropomorfizacji zwierząt, czyli przypisywania im ludzkich cech i emocji, ponieważ zachowanie zwierzęcia często wynika z instynktu i potrzeby przetrwania, a nie z uczuć wyższych takich jak np. wdzięczność, zazdrość, miłość, współczucie, duma czy empatia. Zgodnie z ogólnymi opiniami zwierzęta nie są zdolne do takich uczuć. Jednak, gdy obserwujemy sytuacje, w których zwierzęta potrafią okazać te właśnie uczucia, których im odmawiamy, może warto poświęcić chwilę na refleksję i zweryfikować nasze poglądy.

Aleksander Niweliński

Mgr inż. zootechnik, zatrudniony w Zoo w Krakowie w latach 1975–1997, od 1990 r. – z-ca dyrektora ds. hodowlanych. W latach 1997–2014 dyrektor Zoo w Płocku, następnie – 2014-2015 – dyrektor Zoo w Poznaniu. Staże zawodowe w ogrodach zoologicznych w Brazylii, Holandii, Niemczech, Austrii i Stanach Zjednoczonych. Przedstawiciel Polski w Radzie Europejskiego Stowarzyszenia Ogrodów i Akwariów (EAZA Council). Przewodniczący Rady Dyrektorów Polskich Ogrodów Zoologicznych w latach 2013-2015, obecnie honorowy członek Rady. W latach 2001-2015 członek ARTAG – Zespołu Doradczego EAZA ds. Hodowli Gadów i Płazów. Biegły Ministerstwa Środowiska ds. fauny ex situ. Zajmuje się doradztwem z zakresu żywienia i hodowli zwierząt, opracowywaniem ekspertyz przyrodniczych oraz fotografią przyrodniczą. Autor 32 publikacji i tłumaczeń naukowych.

Kategoria: News, Opinie, Przyroda

Udostępnij artykuł:

Polityka prywatności © 2025 Gazeta Płocka. Projekt i wykonanie: Hedea.pl