Jarosław KozaneckiJarosław Kozanecki
KSIĄŻKI O PŁOCKU I NIE TYLKO

Bydło zwane „płocką inteligencją”. Pies ich mordę lizał… – pisał. Czy ktoś taki mógł kochać rodzinne miasto? I czy miasto pokochało jego?

Z moich czasów szkolnych przypominam sobie lekcje języka polskiego, godziny wychowawcze i rozliczne akademie ku czci wielkiego poety, z których wynikało, że wszyscy płocczanie kochali Władysława, a Władysław uwielbiał Płock…

10 lutego minęły 63 lata od śmierci urodzonego w Płocku Władysława Broniewskiego.

⁕⁕⁕

Ponad 50 lat temu odsłonięto w Płocku jego pomnik. Franciszek Dorobek tak opisywał to wydarzenie:

„Niedziela 25 czerwca 1972 roku była dniem, w którym kraj cały i z nim Płock — miasto rodzinne Władysława Broniewskiego, oddał hołd twórcy >>Komuny Paryskiej<< i >>Mazowsza<<, wyraził swoją głęboką wdzięczność pięknej poezji polskiej. Na placu >>na kamiuszczkach<<, gdzie w latach chłopięcych bawił się z rówieśnikami, gdzie wiosną i latem grywał w piłkę, a zimą jeździł na łyżwach, w pobliżu rodzinnego domu i dębu, odsłonięto pomnik Wielkiego Polaka i Wielkiego Płocczanina”.

„Wierny Syn Mazowsza”

Władysław Broniewski. Fot. NAC

Dorobek, wtedy dyrektor Płockiej Drukarni Akcydensowej, działacz Towarzystwa Naukowego Płockiego, animator kultury i samorządowiec, przedstawia w „Notatkach Płockich” niebanalną historię budowy pomnika i prezentuje niepodważalne oznaki niezwykle przyjacielskiej, a nawet rodzinnej relacji między poetą a naszym miastem:

„1 października 1950 roku Miejska Rada Narodowa Uchwałą swoją nadała Mu tytuł Honorowego Obywatela m. Płocka jako >>Poecie Rewolucjoniście, Bojownikowi o Polskę Ludową — Pokój i Socjalizm, Wiernemu Synowi miasta Płocka<<. W kilka lat później, 14 grudnia 1957 roku Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Towarzystwa Naukowego Płockiego >>za zasługi na polu literatury polskiej, a szczególnie za twórczość związaną z Mazowszem i Płockiem<<, razem z prof. dr. Tadeuszem Kotarbińskim, prof. dr. Józefem Chałasińskim i prof. dr. Marcinem Kacprzakiem wpisało Broniewskiego w poczet swoich honorowych członków.

Dyplomy stwierdzające nadanie godności honorowego członkostwa wręczono w dniu 15 grudnia 1957 roku w auli Liceum im. marszałka Stanisława Małachowskiego, w czasie uroczystości 50-lecia wznowienia pracy TNP. Władysław Broniewski w obchodach udziału wziąć nie mógł. Wręczenie dyplomu nastąpiło na specjalnie ku temu zorganizowanej uroczystości w dniu 11 maja 1958 roku, kiedy to poeta wygłosił tak charakterystyczne dla siebie przemówienie.

(…) Częste, oficjalne i prywatne pobyty Władysława Broniewskiego w Płocku kształtowały coraz szerzej i głębiej proces zazdrosnego anektowania dla miasta i to na zasadzie wyłączności osoby i twórczości poety. (…) Otoczono więc szczególną troską wszystkie pamiątki, wszystkie ślady jakie po sobie w rodzinnym mieście zostawił. Przede wszystkim dom rodzinny poety z wielką pieczołowitością odrestaurowano, przeznaczając jego pomieszczenia na siedzibę Związku Nauczycielstwa i Bibliotekę Pedagogiczną. Na przestrzeni lat dziesięciu obcowało miasto wraz całym krajem z twórczością poety na organizowanych ogólnopolskich festiwalach poezji im. Władysława Broniewskiego. Stąd wyszła inicjatywa i w tym mieście zorganizowano dwie sesje naukowe, których przedmiotem była twórczość >>Wiernego Syna Mazowsza<<„.

Finałem tej zażyłości były wydarzenia ze wspomnianej niedzieli 25 czerwca 1972 roku.

10 metrów wysokości, 20 ton, 180 elementów

Autorów pomnika Broniewskiego wyłoniono – jak podaje Franciszek Dorobek – w konkursie. Powołany został Komitet Budowy Pomnika, w skład którego weszli przedstawiciele centralnych władz partii [PZPR] i stronnictw politycznych. Realizację przyjętego programu powierzono Komitetowi Wykonawczemu pod patronatem Ogólnopolskiego Komitetu Frontu Jedności Narodu. Projekt pomnika uzyskano drogą ogólnopolskiego konkursu rzeźbiarskiego, zorganizowanego na wniosek Komitetu Wykonawczego przez Zarząd Główny ZPAP [Związek Polskich Artystów Plastyków].

Temat wywołał bardzo duże zainteresowanie środowiska plastycznego, czego dowodem była wielka ilość zgłoszonych prac. Komitet Wykonawczy Budowy Pomnika wybrał do realizacji projekt przedłożony przez artystę rzeźbiarza Gustawa Zemłę wraz z otoczeniem pomnika zaprojektowanym przez artystę plastyka, architekta Józefa Niedźwiedzkiego.

Pomnik Władysława Broniewskiego w Płocku

Pomnik wykonała (oczywiście w czynie społecznym!) załoga Gliwickich Zakładów Urządzeń Technicznych. Monument, z właściwą dla tamtych czasów pompą, został przekazany naszemu miastu w kwietniu 1975 roku i pewnie była to nie lada uroczystość wysokiej rangi, bo Dorobek pisze, że wzięli w niej udział najważniejsi przedstawiciele aparatu partyjnego Płocka.

Dzieło Zemły ma 10 metrów wysokości, waży 20 ton, składa się ze 180 elementów i zostało przywiezione przez siedmioosobową brygadę gliwickich fachowców na specjalnych niskich przyczepach w czterech elementach. W imprezie odsłonięcia pomnika uczestniczyli m. in. Przewodniczący Rady Państwa Henryk Jabłoński, ministrowie rządu PRL i wierchuszka ówczesnego województwa warszawskiego i Płocka, literaci (Jarosław Iwaszkiewicz, Stanisław Ryszard Dobrowolski) oraz… ambasador Związku Sowieckiego, niejaki Stanisław Piłotowicz.

Co pominął autor broszury – mam nadzieję, że pod przymusem

Z tej też okazji Towarzystwo Naukowe Płockie wydało (trzeci raz) w nakładzie 10 000 egzemplarzy skromną książeczkę autorstwa Stanisława Kostaneckiego pod tytułem „Władysław Broniewski i Płock” i właśnie w tej broszurce (87 stron formatu B6) miały znaleźć się niepodważalne dowody wielkiej miłości poety urodzonego na ulicy Kościuszki do miasta na Wzgórzu Tumskim.

Przyjrzyjmy się tej publikacji.

Trzeba pamiętać, że w 1972 roku w PRL działała cenzura i o wielu zdarzeniach, sytuacjach nie można było oficjalnie pisać. Można przypuszczać, że pod nadzorem cenzorskiego urzędnika Kostanecki oszczędnie pisze o udziale Broniewskiego w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku i jako efekt tego niezauważanego faktu historycznego zaznacza, że w czasie wojny polsko-radzieckiej Broniewski zetknął się z dziełami Lenina. Autor broszury pominął, mam nadzieję, że uczynił to pod przymusem, fakt uczestnictwa Broniewskiego w bitwie białostockiej z sowieckim najeźdźcą, za co został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Wojskowego Virtuti Militari i czterokrotnie Krzyżem Walecznych. Ale nie bądźmy drobiazgowi… Ważne, że Broniewski kochał Płock.

Podobnie obcesowo potraktowano aresztowanie poety przez władze sowieckie we Lwowie, więzienia na Łubiance i w Saratowie, i jego udział w 2. Korpusie Polskim generała Andersa, z którym przeszedł szlak bojowy w Azji. Kostanecki ten dramatyczny okres w życiu Broniewskiego podsumował w krótkich żołnierskich zdaniach.

Oto one:

„Po klęsce wrześniowej autor >>Krzyku ostatecznego<< wyruszył na wschód. Był w Związku Radzieckim, a później wędrował po Bliskim Wschodzie. Przebywał w Iranie, Palestynie, Syrii, Libanie i Egipcie. Przez pewien czas służył w wojsku. Z dala od kraju przeżywał głęboko jego tragedię okupacyjną i cierpienia osób najbliższych, a także represje i szykany, które go w okresie tułaczki spotkały za śmiałość i niezależność poglądów”.

Zdaniem Kostaneckiego, tuż po zakończeniu II wojny światowej Broniewski nie zapomniał o swoim rodzinnym mieście i odwiedzał je często: zachodził do domu przy ul. Kościuszki, stawał i dumał pod ulubionym dębem, spoglądał z Góry Tumskiej na Wisłę i równinę za rzeką, odwiedzał starych i nowych przyjaciół, m.in. adwokatów Romana Lutyńskiego, Tadeusza Gierzyńskiego i Kazimierza Askanasa, brał udział w jubileuszowych uroczystościach Liceum im. Władysława Jagiełły, a nawet własnoręcznie zamieścił w księdze pamiątkowej TNP słowa:

„Moje ukochane miasto – to Płock. Wszystkim płocczanom życzę szczęścia”.

Te słowa miałyby potwierdzić liryczne uniesienia znane wszystkim mieszkańcom naszego miasta oraz znawcom miłośnikom twórczości poety. Wszak pisał w poemacie „Mazowsze”:

"Równino mazowiecka,
rozpostarta szeroko,
po tobie błądzi moje serce dziecka
i męża oko.
Z Tumskiej spoglądam na Góry
Na Królewski Las,
zaciera jego kontury
czas".

Ale w dalszej części poematu zachwyca się Warszawą:

"Nad Wisłą jest miasto piękniejsze niż nasza śmierć,
gdy się życie pośród dziejów zapodzieje,
miasto, gdzie tak pięknie jest żyć i umierać,
miasto dobrej nadziei.
Warszawo,
strzaskano kolumno,
Warszawo,
zdruzgotana jak Maria,
Warszawo dumna –
tyś nie umarła".

Pies ich mordę lizał – oni teraz wojsko polskie witają – tfu!…

Cofnijmy się jeszcze raz w czasie. Z Płocka Broniewski wyprawił się na wojnę i 7 kwietnia 1915 roku wraz z grupą gimnazjalistów z biało-amarantowymi przepaskami z napisem „Legjony polskie 1 pułk” na ramieniu opuścił swoje rodzinne miasto. Jak pisze Mariusz Urbanek w książce „Broniewski. Miłość, wódka, polityka”, akcja młodzieży nie znalazła uznania wśród konserwatywnie nastawionej do rzeczywistości płockiej elity.

Opisujący tamte zdarzenia przyjaciel Broniewskiego Feliks Celmer zauważył, że większość płocczan niezbyt entuzjastycznie przyjęła akcję młodzieży, uważając to zdarzenie za „awanturę wywołaną przez Piłsudskiego”.

Celmer wspomina, że jedni żegnali ich ze smutkiem, a inni z zimną obojętnością i ironią. Urbanek powołuje się na wspomnienia poety, jak to po latach płockie mieszczaństwo witało chlebem i solą na moście utworzoną w 1918 roku we Francji armię generała Józefa Hallera – kliknijcie tu, sami zobaczycie na zdjęciu, jakie to były tłumy.

Miało to doprowadzić Broniewskiego do wściekłości, użył w swoich pamiętnikach sformułowań typu „to bydło zwane >>płocką inteligencją<< ni mnie już ziębi, ni parzy”. Z żalem przypominał sobie, jak żegnano ich w 1915, a jak teraz (w 1918) płocka elita na czele z Marceliną Rościszewską i mecenasem Stefanem Balińskim wita żołnierzy Hallera.

Wpis w pamiętniku pod datą 29 maja 1919 r. brzmi dokładnie tak:

Szczęśliwie to, że to bydło zwane „płocką inteligencją” ni mnie już ziębi ni parzy. /…/ Witali tu wczoraj hallerczyków: z kwiatami itd., itd., przełożona Rościszewska miała przemowę po francusku (sic!) i mecenas Baliński, a jakże, i jeszcze tam ktoś; myślałem sobie, że inaczej wyglądał nasz odjazd do Legionów cztery lata temu: dranie! omal kamieniami za nami nie ciskano, wyklęci byliśmy w „opinii publicznej”. Pies ich mordę lizał – oni teraz wojsko polskie witają – tfu!…

A jednak był „chory” na stary Płock, nowego nie przyjmował w ogóle do wiadomości

Oczywiście, były to uniesienia młodego człowieka, ale można przypuszczać, że utrwaliły się one mocno w świadomości poety, a po tych wydarzeniach, i owszem, przyjeżdżał Broniewski do Płocka.

Jak wspomina Franciszek Dorobek, a za nim Urbanek, poeta będąc w naszym mieście szedł na starówkę, do katedry, do rodzinnego domu, na noc wybierał zawsze pokój z widokiem na Wisłę […] i był „chory” na stary Płock, nowego nie przyjmował w ogóle do wiadomości. Lubił samotne spacery nawet do Borowiczek…

Teraz o Broniewskim rzadko się już mówi i pisze, nawet w Płocku. Co prawda kilku artystów nagrało piosenki do tekstów poety (zespół Skaldowie, Maryla Rodowicz, Muniek Staszczyk z T. Love, Michał Bajor) i trzeba mi, niestety, zgodzić się z twierdzeniem mojego kolegi-sąsiada z portalu Gazetaplocka.com.pl Jarosława Waneckiego, który kiedyś napisał, że dzisiaj poezja Broniewskiego wraca z muzyką, ale w żadnej z tych piosenek nie ma Płocka.

Jarosław Kozanecki

Dyrektor do spraw rozwoju w Miejskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego Sp. z o.o. w Płocku. Publikował m.in. w „Gazecie Wyborczej Płock”, „Niezależnej Gazecie Płockiej”, „Notatkach Płockich”; autor książki „Represje stanu wojennego w województwie płockim” oraz artykułów do trzeciego tomu „Dziejów Płocka. Historia miasta w latach 1945-2020”.

Kategoria: News, Opinie

Udostępnij artykuł:

Polityka prywatności © 2025 Gazeta Płocka. Projekt i wykonanie: Hedea.pl