Wojciech Celiński nie żyje. „Odszedł Wojtek, mój brat, dobry, mądry i uczciwy człowiek, lekarz”
Kochał Polskę. Za działalność opozycyjną skazany na więzienie na Rakowieckiej, kilkanaście lat później – internowany. Kochał Wyszogród, o którym mówił: „mój raj na ziemi”. Kochał ludzi – z wykształcenia chirurg, z powołania lekarz od wszystkiego. Miał 77 lat.

Ukończył Akademią Medyczną w Warszawie w 1972 roku. Pracował w Warszawie do 1985 roku w klinice chirurgii ogólnej profesora Tadeusza Tołłoczki. Najpierw na Grenadierów, potem na Kasprzaka. W 1985 roku, nie mając pieniędzy na zimowe krótkie wakacje – chirurdzy, szczególnie uczciwi, tacy, którzy otaczali wielkiego Profesora, nie zarabiali wtedy jak dziś – porzucił Warszawę, klinikę i chirurgię.
Wyjechał do rodzinnego po Mamie Wyszogrodu. Stał się lekarzem od wszystkiego. Ukończył w SGH kurs menadżerów opieki zdrowotnej, przejął przychodnię, rozwinął ją i w Wyszogrodzie pozostał.
Był lekarzem z serca i z wiedzy. Chirurgia była jego niespełnioną miłością. Ale odnalazł się. Kochał leczyć. Potrzebował bezpośredniego kontaktu z ludźmi. Mówił, że dzięki swemu zawodowi miał szczęście poznać bardzo wielu bardzo różnych ludzi. I co ważniejsze – mógł być im pomocny.
Kochał też Wyszogród. W jednej z ostatnich naszych rozmów mówił:
„Marzyłem, żeby tu osiąść. To jest moje miejsce na ziemi”
A trochę wcześniej:
„Wiesz, umieram, ale czterdzieści lat żyłem jak w raju”.
Wykorzystując urokliwość wyszogrodzkiej „Górki”, wyniesionej wysoko ponad szeroko rozlewającą się tu rzekę z widokiem hen aż po wieże czerwińskiego klasztoru i komin Chodakowa, stworzyli z żoną Ewą Celińską-Milewską miejsce cudowne. Kto tam u nich nie był, nie jest w stanie sobie wyobrazić jego urody.
Był człowiekiem społecznym, uczciwym, mądrym i odważnym. W Marcu 1968 roku wraz z Karolem Żyto, dzisiaj wybitnym szwedzkim ortopedą, lekarzem króla Gustawa, prowadził strajk studentów warszawskiej Akademii Medycznej. Obaj zapłacili za to czteromiesięcznym pobytem w mokotowskim więzieniu na Rakowieckiej.
W drugiej połowie lat 70. współpracował z Komitetem Obrony Robotników, prowadził magazyn papieru, zaopatrywał „Robotnika”, był lekarzem głodówek w kościołach św. Marcina, Świętego Krzyża w Warszawie i w Podkowie Leśnej u księdza Kantorskiego. W Sierpniu 1980, korzystając z funkcji lekarza Pogotowia Lotniczego i przyjaźni jak on oddanych sprawie pilotów, był łącznikiem pomiędzy warszawskimi ekspertami a Stocznią.
W 1980 roku był przewodniczącym Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Szpitalu Wolskim na Kasprzaka. W 1981- członkiem Zarządu Regionu „Mazowsze” i delegatem na I Krajowy Zjazd „Solidarności” w Gdańsku, w oliwskiej hali. Był internowany. Przesiedział ponad pół roku w więzieniu na Białołęce. Został uwolniony z powodu ciężkiej choroby.
W Wyszogrodzie był przewodniczącym Rady Gminy, pierwszej po transformacji ustrojowej kadencji. Jest Oficerem Krzyża Odrodzenia Polski.
Był prawdziwie dobrym człowiekiem. Kto Go znał chociaż trochę więcej niż przelotnie, nie zapomni o Nim. Będzie to dobra pamięć.
Pożegnanie w wyszogrodzkiej parafii Świętej Trójcy. Pogrzeb na miejscowym cmentarzu w rodzinnym grobie.
Udostępnij artykuł:
Zobacz także
„Wieczny odpoczynek…” – modlili się za papieża przeciwnicy centrum integracji cudzoziemców. Co dziś powiedziałby im o migrantach Franciszek…
Autor: Arkadiusz AdamkowskiNiespodziewana sukcesja – syn drugiej kategorii
Autor: Gazeta PłockaWażne zmiany na Mazowszu – nowe ambulanse, inwestycje drogowe i wsparcie dla rodzin
Autor: Gazeta PłockaNowych torów nie będzie, bo Śląsk ma pierwszeństwo. Płock małym powiatowym miasteczkiem bez przyszłości? [SKĄD MY TO ZNAMY?]
Autor: Michał KacprzakSłupno i Cekanowo świętowały. Zaczęło się w czwartek w kościołach, zakończyło na ulicach wielkim laniem wody
Autor: Tomasz NiesłuchowskiNowy plan na 10 lat – ciąć drzewa w lasach o powierzchni równej ponad 11 tys. boisk albo Podolszycom i Zielonemu Jarowi razy 12
Autor: Adrian BrudnickiTragiczny wypadek pod Płockiem. Daewoo uderzyło w betonowy przepust, 21-letni kierowca nie żyje
Autor: Gazeta PłockaWiosną te cuda natury – prawdziwie wielkanocne pisanki – pojawiają się w ptasich gniazdach jak w koszykach świątecznych
Autor: Aleksander Niweliński