W Spitfirze walczył nad Europą, w Płocku panowie władza mogli mu „skoczyć”, gdy nad Wisłą… zaglądał ludziom do talerzy
Co go łączy z Płockim Piknikiem Lotniczym?

„Chciałem wspomnieć o jeszcze jednym asie polskiego lotnictwa, a mianowicie o Wacławie Stańskim – pilocie Dywizjonu 308, którego nie tylko poznałem osobiście, ale mieliśmy dość ciekawy kontakt. Ale wówczas nie miałem takiej wiedzy o jego zasługach w czasie II wojny światowej” – pisze na jednym z forów internauta o nicku Satyr. To znaczy pisał, bo wpis jest z 2013 r. Aktualna jest za to zapowiedź organizatorów Płockiego Pikniku Lotniczego (już w sobotę – tu znajdziecie szczegóły: Akrobacje najwyższych lotów, najlepsi piloci, nocny spektakl, balonowa magia. Przewodnik po Płockim Pikniku Lotniczym), w której znów pojawia się nazwisko pilota.
Wynika z niej, że podczas pikniku zobaczymy samolot North American T-6 Harvard, którym też – tak jak i Spitfire’em – latał Wacław Stański (na zdj. u góry). I że to postać, dziś nieco zapomniana, która zapisała się w historii miasta.
Zresztą, posłuchajcie – o Wacławie Stańskim opowiada pilot Jacek Mainka:
„(…) Za mną North American T-6 Harvard. Samolot z czasów II wojny światowej – jak najbardziej używany przez Polaków m.in. w dwóch skrzydłach myśliwskich w szkole lotniczej. Ważne jest też to, że na takim samolocie latał znany kiedyś obywatel Płocka Wacław Stański. Założył zarówno Aeroklub jak i zorganizował pogotowie lotnicze w Płocku. To był dowódca Dywizjonu 308 i kolega mojego dziadka Ryszarda Kwiatkowskiego. Dużo się ze sobą spotykali i korespondowali. Dobrze te czasy pamiętam, Wacek Stański podpisał zdjęcie dla Rysia. To zdjęcie mam, to jest moja bardzo cenna pamiątka. Zapraszam na wspomnienie o Wacku Stańskim i polskich lotnikach z II wojny światowej i późniejszych czasów, 9 sierpnia, Płock”.
Przypominamy: już pisaliśmy, że Jacek Mainka to…

… „na co dzień kapitan Boeinga 787 Dreamliner w barwach PLL LOT, w sercu – miłośnik maszyn z duszą i historią. Jest właścicielem czterech zabytkowych samolotów i twórcą Fundacji >>Latające Muzeum Polskich Sił Powietrznych 1940–1947<<, która przypomina o bohaterstwie polskich lotników na Zachodzie. W Płocku zaprezentuje samolot North American T-6 Harvard – amerykańską ikonę szkoleniową II wojny światowej, której charakterystyczny ryk silnika i elegancka sylwetka przeniosą Was w czasy chwały lotnictwa”.
Pan Wacek słynął z tego, że lubił sobie czasem poszaleć
A teraz powróćmy do internetowego wpisu Satyra.
„Był to rok 1968. Pan Wacek (tak się do niego zwracaliśmy) był wówczas szefem Aeroklubu Ziemi Mazowieckiej w Płocku. Ja, wraz z dwoma kolegami, po szkole biegliśmy na lotnisko popatrzeć na kołujące i startujące samoloty sportowe. Zauważył nas przy hangarze por. pil. Wacław Stański – wówczas już 48-letni, wysportowany człowiek. Zawołał do siebie. Baliśmy się, że nas zruga, bo tam, gdzie nas zastał, nie wolno było przebywać. A on ze stoickim spokojem zapytał, co nas tak interesuje. Nieśmiało powiedzieliśmy, że naszym marzeniem jest kiedyś takim Zlin-em polecieć.
A on na to: – Młodzieńcze marzenia, to piękna rzecz. Jak popracujecie w hangarze przez parę dni, to was wezmę na pokład i polecimy.
Po tych jego słowach serca nam zamarły z wrażenia. Najpierw przez dwa popołudnia pomagaliśmy robić porządek w hangarze. W następnych dwóch popołudniach pozwolił nam czyścić podwozia AN-2, Zlin-a i Gawrona. Był bardzo surowy w ocenie jakości wykonanej przez nas pracy. Ale udało się. Po tygodniu, bez naszych nalegań, a była piękna słoneczna niedziela, – widząc nasze zaangażowanie – sam zaproponował, że po kolei weźmie nas na pokład do Zlin-a i odbędziemy 15-minutowy lot nad Płockiem.
Nie będę tu opisywał mojej radości i przeżyć w powietrzu, bo nie o to chodzi.
Pan Wacek słynął z tego, że lubił sobie czasem poszaleć. Do owych szaleństw zaliczał przelot pod przęsłem płockiego mostu na Wiśle.
Lubił także 'zaglądnąć’ – jak mawiał p. Wacek, na… taras kawiarni i zobaczyć, co ludzie mają na stolikach. Owe 'zaglądnięcie’ polegało na tym, że wykonywał najpierw nurkowanie przed skarpą, na której była kawiarnia ówczesnego PTTK, następnie wychodził świecą tuż przed tarasem kawiarni, po czym 'łamał lot’ przez lewe skrzydło – wchodząc ponownie w lot nurkowy, ale już obok budynku i skarpy wyrównywał, będąc już nad lustrem wody rzeki Wisły. Nie muszę Wam pisać, jaki popłoch wzbudzał wśród ludzi będących na tarasie kawiarni. Potem musiał się 'spowiadać’ na komendzie milicji. Ale 'niebiescy’ mogli mu 'skoczyć’. Za kilkanaście dni robił… powtórkę z rozrywki”.
Rekordzista pod względem liczby bombardowań z lotu nurkowego
A to – dla dopełnienia tematu – biografia Wacława Stańskiego.
Urodził się w 1920 r. w Bezeńczuku na terenie ówczesnej Rosji Radzieckiej. Kiedy Polska odzyskała niepodległość, jego ojciec, zesłany wcześniej na Syberię za odmowę służby w wojsku carskim, postanowił wrócić do ojczyzny. Zamieszkał pod Siedlcami. Tam Wacław spędził dzieciństwo i wczesną młodość.
Jeszcze jako uczeń szkoły średniej przeszedł pomyślnie badania lekarskie i w 1936 r. w Aeroklubie Warszawskim ukończył kurs spadochronowy, a rok później kurs szybowcowy. W sierpniu 1939 r. rozpoczął kurs pilotażu motorowego na RWD-8 w Cywilnej Szkole Pilotów im. Marszałka Rydza-Śmigłego w Ośrodku Ligi Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwgazowej w Świdniku. Tam zastała go wojna.
Został przydzielony do Ośrodka Wyszkolenia nr 1 przy 6. Pułku Lotniczym we Lwowie. Wraz z personelem szkoły ewakuował się najpierw do Łucka, stamtąd przedostał się do Rumunii. Uciekł z obozu wojskowego, w którym był internowany, przez Liban dostał się do Francji, z której w ostatniej chwili ewakuowany został do Anglii.
Po długim szkoleniu w kwietniu 1942 r. otrzymał tytuł pilota i prawo noszenia „gapy” – znaku pilota wojskowego. Pół roku później otrzymał przydział do 308. Dywizjonu Myśliwskiego „Krakowskiego”, wyposażonego w samoloty Spitfire VB. Jego zadaniem były loty w osłonie bombowców i tzw. wymiatania myśliwskie nad okupowanymi Francją i Belgią. Pierwszy lot bojowy wykonał w styczniu 1943 r., prawdziwy chrzest bojowy przeszedł w sierpniu, gdy podczas eskorty bombowców nad Francją wziął udział w bitwie z niemieckimi myśliwcami.
Stacjonował także na lotniskach w Belgii, Holandii i Niemczech. Prawdopodobnie jest rekordzistą pod względem liczby bombardowań z lotu nurkowego (ponad 70) nie tylko w 308. Dywizjonie, ale i całym 131. Skrzydle (wchodziły w jego skład także 302. Dywizjon „Poznański” i 317. „Wileński”. Podczas jednej z akcji jego samolot został trafiony i poważnie uszkodzony przez artylerię przeciwlotniczą. Pilot zdołał jednak doprowadzić maszynę na macierzyste lotnisko i bezpiecznie wylądować.
Ostatnie zadanie bojowe Stański wykonał 24 kwietnia 1945 r. Zaliczył 185 lotów bojowych i 15 operacyjnych.
Wojnę zakończył jako polski porucznik i kapitan angielskich sił zbrojnych. Odznaczony został Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari, trzykrotnie Krzyżem Walecznych, Medalem Lotniczym, Polowym Znakiem Pilota, brytyjskim Distinguished Flying Cross. Wrócił do kraju, zabrał się do odbudowywania polskiego lotnictwa. Pracował w Lidze Lotniczej w Warszawie, szkolił młodzież. W 1948 roku został odsunięty od latania, a w wyniku negatywnej weryfikacji przez władzę ludową musiał poszukać sobie pracy poza lotnictwem.
ło i czarne tło strony oraz wycentrowanie — gotowa do użycia w WordPressie: html Kopiuj EdytujOd początku lat 60. – płocczanin
Pod koniec 1961 r. Stański przyjął propozycję objęcia stanowiska kierownika Aeroklubu Ziemi Mazowieckiej w Płocku i z tym miastem związał się do końca życia. Był nie tylko administratorem, ale też właściwie współtwórcą Aeroklubu. Jako instruktor wyszkolił też wielu pilotów samolotowych.
„Był etatowym pilotem narodowej kadry skoczków spadochronowych, pierwszym pilotem cywilnym zasiadającym za sterami AN-2. Należał do inicjatorów wznowienia w kraju zawodów akrobacji samolotowej. Pod koniec 1976 r. przeszedł na emeryturę” – pisze Satyr. I dalej: „Pozostawał wciąż aktywny zawodowo, oprowadzając po Płocku wycieczki jako przewodnik turystyczny. Będąc weteranem II wojny światowej i lotnikiem o ogromnym doświadczeniu, był zapraszany na liczne spotkania z publicznością, podczas których opowiadał o swoich przeżyciach”.
Korzystaliśmy m.in. z informacji na stronach Polskich Sił Powietrznych (Andrzej Lewandowski), I LO im. Bolesława Sierpca w Siedlcach i niepoprawni.pl (forum)
Zdj. na górze strony: North American T-6 Harvard (fot. Grzegorz Lenkiewicz / Materiały organizatorów) i Wacław Stański (fot. Polskie Siły Powietrzne)
Udostępnij artykuł:
Zobacz także
Hotel ze śniadaniem, kawałkiem szafy, żelazkiem, widokiem i bez pluskiew, czyli w odpoczywaniu szczegóły mają znaczenie
Autor: Jarosław WaneckiByły prezydent Litwy z zespołem da odlotowy nocny pokaz na płockim niebie. Zasłynął przelotami pod mostami i… między ramionami dźwigów
Autor: Julia AdamkowskaGłosowanie w Budżecie Obywatelskim i Bezpieczeństwo nad Wodą w „Informacjach z Mazowsza”
Autor: Dominik DziecinnyCmentarz żydowski w Płocku „jest”, a nie „był” – na rozległym placu zieleni za murem też. Już niedługo nie będziemy się wstydzić…
Autor: Gabriela Nowak-DąbrowskaPożar. Od pioruna zapaliła się stodoła. Przyjechali strażacy. Mieszkańcy ukryli przed nimi konie, przywitali widłami…
Autor: Michał KacprzakPo podwójnym zabójstwie w Karolewie. Prokuratura: Zarzut kwalifikowanej zbrodni dla jednego z podejrzanych
Autor: Gazeta PłockaUpozorował swoje porwanie, żądał okupu. Ukrywał się w polu kukurydzy
Autor: Gazeta PłockaAkrobacje najwyższych lotów, najlepsi piloci, nocny spektakl, balonowa magia. Przewodnik po Płockim Pikniku Lotniczym
Autor: Julia Adamkowska