„Nie” dla likwidacji stoczni. Wioletta Kulpa: „O takie perełki trzeba dbać”. Adrian Brudnicki: „Zaostrzamy protest”

Kulpa to posłanka PiS, we wtorek spotkała się z dziennikarzami. Brudnicki – jeden z szefów Lewicy – w środę poprowadził konsultacje społeczne zorganizowane przez Stowarzyszenie Dwa Mosty.

Wioletta Kulpa zaprosiła dziennikarzy do swojego biura poselskiego. M.in. po to, by odnieść się do „zachłyśnięcia się pewnymi informacjami przekazywanymi przez radnych, zwłaszcza jednego mieszkającego na tym terenie”. Przypominała, że w Stocznia Residence, prywatną inwestycję, „emocjonalnie zaangażowali się nasi samorządowcy, wiceprezydent, radni” – m.in. w ten sposób, że wzięli udział w uroczystości wmurowania kamienia węgielnego.

– Zapytałam prezydenta, co robił tam jego podwładny [wiceprezydent Piotr Dyśkiewicz]. Do dziś nie dostałam odpowiedzi, choć dawno minęło przepisowe 14 dni – zarzucała posłanka Andrzejowi Nowakowskiemu.

Kolejna partia włącza się do dyskusji o Stocznia Residence. Posłanka PiS pisze o show nad Wisłą, „dziwnym patronacie osób publicznych”… – czytajcie >>

Spotkanie Wioletty Kulpy z dziennikarzami. Fot. Biuro poselskie PiS

Stocznia Residence

Kamień węgielny pod budowę osiedla apartamentowców na terenie dawnej stoczni na Radziwiu został wmurowany na początku września. Inwestorem jest właściciel terenu, WAN SA z Warszawy. Gośćmi uroczystości byli politycy PSL: marszałek Mazowsza, szef płockiej delegatury jego urzędu i miejski radny, starosta płocki, zastępca prezydenta Płocka. W pierwszym etapie inwestycji mają powstać trzy czterokondygnacyjne i dwa pięciokondygnacyjne apartamentowce. Łącznie 191 mieszkań, z których 86 ma być oddane do użytku w pierwszym podetapie. W ofercie znajdą się lokale 1-, 2- i 3-pokojowe, z balkonami, przestronnymi tarasami lub prywatnymi ogródkami. Docelowo, przez 10 lat, bloków ma być ponad 20, mieszkań – o powierzchni od 29 do 75 m kw. – powyżej tysiąca.

Sylwester Ziemkiewicz (starosta płocki) & Tomasz Kominek (radny miejski i dyrektor płockiej delegatury urzędu marszałkowskiego): „Radziwie wkracza w nową erę rozwoju. Powstanie wyjątkowe osiedle nad wodą, które ma szansę stać się jedną z najbardziej rozpoznawalnych inwestycji w Płocku i całym regionie. Projekt zakłada stworzenie nowoczesnej przestrzeni mieszkalnej, wyróżniającej się odważną architekturą i nietypowymi rozwiązaniami” – czytajcie felieton w naszym Salonie politycznym >>


„Zastanawiająca jest ta szybkość”

Posłanka podawała w wątpliwość, czy o planowanych budynkach powinno się w ogóle mówić: apartamentowce, skoro wśród zapowiadanych mieszkań są także 29-metrowe. – Apartamenty o takiej powierzchni – to brzmi słabo. To raczej lokale na wynajem – oceniała.

Powołując się na dokumenty, wytykała, że w myśl wydanych warunków zabudowy w kompleksie budynków pierwotnie planowane były również lokale usługowe i handlowe, o powierzchni nawet do 500 m kw. – Rada osiedla, mieszkańcy zachłysnęli się tym, myśleli, że będą mieli gdzie pójść do restauracji, na pizzę. Ale to się zmieniło… – dodawała. – Z ostatniego, skorygowanego projektu dotyczącego pierwszego etapu inwestycji funkcje handlowe, usługowe, pomosty cumownicze zostały wykreślone.

Spotkanie Wioletty Kulpy z dziennikarzami

Wioletta Kulpa nie kryła przy tym zaskoczenia szybkością działania ratusza.

Wyliczała kolejne daty: 23 lipca ub.r. urząd miasta wydał decyzję o warunkach zabudowy, 20 września inwestor wystąpił o pozwolenie na budowę, miesiąc później o zmianę nazwy inwestycji, a 13 listopada – o zawieszenie postępowania o wydanie pozwolenia na budowę. Po ledwie dwóch dniach ratusz zgodę na zawieszenie wydał. Prawie dwa miesiące później, 13 stycznia, firma wystąpiła o odwieszenie postępowania, na co urząd miasta zgodził się jeszcze tego samego dnia, a już trzy dni później wydał pozwolenie na budowę w wersji bez lokali usługowych i handlowych.

– Zastanawiająca jest ta szybkość. Na moje pytanie urzędnik odpowiedział, że po prostu tak szybko w ratuszu działają. Każdy może sprawdzić, czy tak samo byłoby w przypadku zwykłego Kowalskiego – powątpiewała Wioletta Kulpa.

Czerwona linia

Pokazywała mapę z wyznaczonym terenem zagrożonym ewentualnym zalaniem. Wody Polskie wyrysowały na niej czerwoną linię, poza którą nie można lokować inwestycji, należy stamtąd pousuwać elementy małej architektury itd. – Tymczasem z projektu wynika, że wykracza ona poza część miejsc postojowych, a w jej najbliższym sąsiedztwie są wjazdy do podziemnych garaży – wyliczała.

Swoje „nie” dla inwestycji podkreślała: – Takie perełki powinniśmy utrzymywać, dbać o nie. Kto wie, czy w niedalekej przyszłości Unia Europejska nie postawi na konieczność przywrocenia transportu śródlądowego, ekologicznego, najczystszego, tymczasem my rezygnujemy z gotowej infrastruktury. Podejrzewam, że np. Włocławek chętnie przejmie naszą rolę w tym zakresie.

Podczas spotkania w biurze poselskim wybrzmiało też zdziwienie tym, że na stronie internetowej firmy WAN SA, która jest rodzajem reklamy zachęcającej do zakupu mieszkań, wciąż są nieaktualne wizualizacje Stocznia Residence z pływającymi pomostami cumowniczymi, które przynajmniej z projektu pierwszego etapu zostały usunięte.

– Czy nie jest to wprowadzanie klientów w błąd? – padło, a Wioletta Kulpa dodała: – Zastanawiam się w ogóle, czy przy zmianie przeznaczenia inwestycji, wykreśleniu funkcji handlowych i usługowych, nie powinien być złożony nowy wniosek o pozwolenie na budowę. Wystąpiłam o interpretację w tej sprawie. Złożyłam też interpelację do Ministerstwa Infrastruktury, Ministerstwa Obrony Narodowej z pytaniem, jak zapatrują się na zabezpieczenie strategiczne w sytuacji zagrożenia i możliwe wykorzystanie infrastruktury stoczni.

O wiele lat spóźnieni

Dzień później, w środę, pierwsze konsultacje społeczne w sprawie inwestycji na terenie stoczni zorganizowało Stowarzyszenie Dwa Mosty.

Tak na nie zaprosiło:

„We wrześniu b.r. bez żadnych konsultacji oraz poza wiedzą Radnych Miasta Płocka rozpoczęta została budowa osiedla mieszkaniowego na terenie Płockiej Stoczni Rzecznej. Na chwilę obecną wydano pozwolenie na 5 bloków mieszkalnych. Trwa wyburzanie południowej części stoczni. Docelowo i już niebawem powstać ma 25 budynków co wiąże się z wyburzeniem i ostateczną likwidacją całego terenu stoczni w Radziwiu. Terenu, który ze względu na swoją unikalność przemysłowo-gospodarczą powinien być przez władze miasta chroniony w sposób szczególny”.

Do Spółdzielczego Domu Kultury przy ul. Krzywoustego przyszło 50-60 osób.

Stoczniowe konsultacje społeczne w SDK-u

– To, co odbywa się dziś, powinno być zorganizowane wiele lat wcześniej, gdy naprawdę decydowały się losy stoczni – zwracał się do uczestników konsultacji Adrian Brudnicki z płockiej Lewicy. To ugrupowanie jako pierwsze zaczęło otwarcie protestować przeciwko planom całkowitego pożegnania ze stocznią. I to głównie jego członkowie tworzą Dwa Mosty, sam Brudnicki do nich nie należy. – Kiedyś ten teren był objęty planem zagospodarowania przestrzennego, w którym był zapis: miejsce to nie może być przeznaczone na cele inne niż przemysłowo-stoczniowe – kontynuował. – To naturalne, bo to przecież nasze gromadzone przez dziesięciolecia bogactwo, którego nie można marnotrawić. Niestety, niedawno zastała nas taka sytuacja, że… To media doniosły, że na tym terenie ma zostać wybudowanych 25 bloków, na razie, na południu zachodniego basenu portowego – pięć.

Na to została wydana decyzja o warunkach zabudowy, potem pozwolenie na budowę, ale – jak się okazało – mało kto o tym wiedział.

– Dla nas wszystkich, ba, nawet dla miejskich radnych było to ogromne zaskoczenie. Praktycznie nikt nie miał wiedzy, że procedowana jest tak znacząca, gigantyczna zmiana w strategii Płocka. Co ciekawe, nie ma o niej wzmianki w dopiero co powstałym najważniejszym dokumencie strategicznym miasta. Nikt jego autorom o tym nie powiedział? – pytał sam siebie Brudnicki.

– Zaskoczony był nawet sam przewodniczący rady miasta Artur Jaroszewski i wprowadził ten temat pod obrady – dopowiadał Maciej Krajewski, szef płockiej Lewicy i członek Dwóch Mostów.

– Ja trzy lata temu interesowałem się terenem w południowej części stoczni. I już wtedy dowiedziałem się, że są tam planowane dwa budynki. Ja dowiedziałem się przypadkiem, inni o tym nie wiedzieli – uzupełniał przedstawiciel Stowarzyszenia Wodniaków Horyzont.

Potwierdzała Jolanta Olszewska, prezes firmy Silopol, właściciela elewatora zbożowego na Radziwiu: – Też nie wiedzieliśmy, co się będzie dziać po sąsiedzku. Sądziliśmy, że będą tam powstawać raczej hale przemysłowe.

Wydanie pozwolenia na pięć budynków to nie jest jeszcze przekreślenie stoczni

Mimo że stocznia jest dziś w uśpieniu, to – według Adriana Brudnickiego – cała infrastruktura, dźwigi, hala, pochylnie są wciąż do wykorzystania. – A dla nas w obliczu inwazji Rosji na Ukrainę zaczyna się właśnie nowy okres w przemyśle stoczniowym i transportowym – argumentował polityk Lewicy. Próbował się rozprawić z argumentem, że stocznia i tak nie będzie miała zamówień, bo Wisła jest mało żeglowna, a w górę od Płocka praktycznie w ogóle.

Podał przykład nowoczesnego bezzałogowego DRIX H-8. Pływa po powierzchni, dzięki zaawansowanym możliwościom i zdolności do pracy w trudnych warunkach stanowi bezpieczniejszą, efektywniejszą i przyjaźniejszą dla środowiska alternatywę dla tradycyjnych jednostek załogowych. Jedną z takich maszyn wykorzystuje wojsko, drugą niedawno ściągnął z Francji Orlen. Użyje jej do monitoringu stanu platform i turbin wiatrowych, precyzyjnego mapowania dna morskiego, liczy na to, że będzie mógł szybciej reagować na ewentualne zagrożenia. Bezzałogowiec pomoże spełnić wymagania tzw. rozporządzenia metanowego UE, które nakłada na firmy naftowe i gazowe obowiązek szybkiego reagowania na ewentualne wycieki metanu.

– Dlaczego o nim mówię? Bo to symbol nowego rozdziału, który się otwiera na naszych oczach – oświadczył Brudnicki. – Czemu tego typu jednostki nie mogą być produkowane w naszej stoczni? Ostatecznie, tak jak w Malmo, można by jakąś część przeznaczyć pod budownictwo mieszkaniowe, ale to może być część, a nie całość. Funkcje produkcyjne należy pozostawić. Na razie jesteśmy w takiej sytuacji, że wydanie pozwolenia na pięć budynków to nie jest jeszcze przekreślenie stoczni.

„Trzeba wykupić ten teren”

W SDK-u był Bogdan Dobrzański, z wykształcenia inżynier budowy okrętów, karierę w stoczni zaczynał jako majster, ostatecznie przez kilkanaście lat był w niej dyrektorem ds. technicznych, potem był związany jeszcze z jej następcą.

– Zbudowali ją Niemcy, potem w latach 60. była rozbudowywana i unowocześniana – przypominał. – Obok budowy statków odbywała się tu produkcja wojskowa. Specjalnie dla jej potrzeb powstały hala, malarnia, budowaliśmy mosty pontonowe, składane – po kilkudziesięciu latach można je wciąż spotkać choćby w południowej Polsce, np. na Sanie. Miały być tymczasowe, ale zostały na tyle solidnie zrobione, że służą do dziś. Można by tę produkcję wznowić – mówił Dobrzański, wspominając jeszcze o barkach segmentowych. Opisywał, że na utworzonym z nich moście mieściły się dwie jezdnie, a pośrodku można było jeszcze położyć tory i puścić po nich pociąg. – Mogłyby tu też powstawać np. różne konstrukcje dla koncernu. Produkcja dronów? Czemu nie. Jest tylko jeden warunek – namówić władze państwowe, by wykupiły ten teren. Albo zainteresować nim Orlen – dorzucił były dyrektor . – Warunkiem jest jednak wykupienie terenu.

Były jeszcze takie pomysły i nadzieje:

– Wisła jest zaniedbana, a Wody Polskie nie mają sprzętu do jej pogłębiania. A nawet gdyby go miały, to nie miałyby go gdzie trzymać. Pogłębiarki, refulery mogłyby stacjonować na Radziwiu.

– Uruchomiony został chiński szlak transportowy, który kończy sie w Gdańsku. To otwiera przed nami nowe możliwości.

Nie widzę ich zaangażowania

Na wiele pytań, wątpliwości mogli odpowiedzieć prezydenci, radni, ale mimo zaproszenia, do SDK-u nie przyszli.

– Po to mamy radnych, żeby nas reprezentowali. Oni powinni czuć brzemię na swoich plecach. Niestety, nie widzę żadnego ich zaangażowania w tej kwestii. Zaostrzamy protest. Ponownie zwrócimy się do nich, żeby zadeklarowali, po której stronie są w tej sprawie. Spiszemy to, zapakujemy do aluminiowej skrzynki i złożymy w Archiwum Państwowym, żeby za 100 lat płocczanie wiedzieli, dlaczego z ich miasta zniknęła stocznia – podsumował Adrian Brudnicki.


* Co ciekawe, jeszcze wrześniu firma podtrzymywała, że… [cytujemy za „Dziennikiem Płockim”]:

„Pierwsze budynki powstaną od ulicy i od basenu stoczniowego, czyli od wody. – Będziemy chcieli, aby były tu pomosty pływające dla mieszkańców, a potem stałe. Aby mieszkańcy osiedla też mogli trzymać swoje łódki. Chcemy iść w ekologię i w małe elektryczne łódki, którymi będzie można popływać – mówi o planach członkini zarządu WAN SA.

Aneta Zdulska nie ukrywa, że chciałaby, aby w tym miejscu powstało takie miasto w mieście. Spółka planuje tu lokale usługowe, przedszkole, żłobek czy sklepy. Brzmi atrakcyjnie. Kropkę nad >>i<< postawił jednak Ryszard Burbicki, projektant osiedla z biura projektowego FDA, który powiedział, że zaplanowane są także miejsca cumownicze dla jednostek pływających oraz… dla domów na wodzie. Do dyspozycji mieszkańców przewidziano także basen czy restaurację na barce.

Co ze starą infrastrukturą stoczni? – Będziemy to burzyć, a co się da, zostanie wywiezione na złom – wyjaśnia Zdulska. Spółka planuje, aby na nowym osiedlu został stary żuraw, jako symbol byłej stoczni”.

Kategoria: News

Udostępnij artykuł:

Polityka prywatności © 2025 Gazeta Płocka. Projekt i wykonanie: Hedea.pl