Jarosław KozaneckiJarosław Kozanecki
KSIĄŻKI O PŁOCKU I NIE TYLKO

Muniek Staszczyk o Płocku: Mieścina z molochem w tle i atmosferą bardziej szarą niż na Grochowie wypiękniała i jest dziś nie do poznania

Z Zygmuntem Staszczykiem, „Muńkiem”, znamy się ponad 40 lat. Spotkaliśmy się w 1982 roku na egzaminach wstępnych na Wydział Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Zostaliśmy zakwaterowani w jednym pokoju w osławionym akademiku na ul. Kickiego na Grochowie…

Potem na pierwszym roku studiów wraz z dwoma innymi kolegami z Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych mieszkaliśmy w pokoju 426 i tam kształtowaliśmy nasze charaktery, osobowości i emocje, i nie był to proces łatwy, bo każdy z nas pochodził z innej bajki. Mieliśmy odmienne życiorysy, poglądy polityczne (to ważne, bo był to przecież ponury okres stanu wojennego) i oczekiwania.

Zygmunt rozpoczął długi i zakończony sukcesem marsz do sławy jako założyciel i lider, jeszcze wtedy mało znanego częstochowskiego zespołu T.Love. Ja przeżywałem traumę i po internowaniu we włocławskim więzieniu byłem radykalnym przeciwnikiem ówczesnego systemu i dyskretnie udzielałem się w rachitycznych strukturach opozycji. Zaś nasi dwaj koledzy z pokoju, starsi od nas o kilka lat, Sławek o pseudonimie „Generał”, który miał za sobą zasadniczą służbę wojskową, i Andrzej („Kierownik”) wywodzący się z okolic Puszczy Knyszyńskiej, byli wielbicielami i akolitami „jedynie słusznej linii politycznej” generała Jaruzelskiego.

Nasze spory łagodziły alkoholowe biesiady i ostra gra w pokera. Ten czas mieszkania na „Kicu” i nasze studia na warszawskiej polonistyce Zygmunt mniej lub bardziej dokładnie opisał w swoich książkach: „King. Muniek Staszczyk. Autobiografia” z 2019 roku (rozmowa z Rafałem Księżykiem), „Muniek. Grzegorz Brzozowicz rozmawia z Zygmuntem Staszczykiem” z 2011 roku, „T.Love. Dzieci Rewolucji” z 1992 roku i „Gandża” z 1993 roku swojego autorstwa oraz „T.Love. Potrzebuję wczoraj. Oficjalna biografia” z 2007 roku napisana przez Magdę Patryas.

W latach 90., w czasie mojej pracy nauczyciela w płockiej Budowlance zaprosiłem Zygmunta na lekcję języka polskiego, bo jako autorytet młodych ludzi potrafił przekonać moich wychowanków, żeby czytali, dużo czytali i jednym tchem wymieniał swoich ulubionych pisarzy Sławomira Mrożka i Witolda Gombrowicza. Któż lepiej mógł przekonać siedemnastolatków do czytania niż uwielbiana przez nich gwiazda rocka…


Rozmowa z Muńkiem Staszczykiem

Muniek Staszczyk. Fot. Marta Wojtal

JAROSŁAW KOZANECKI: Ile razy byłeś w Płocku, prywatnie i z koncertami?

  • MUNIEK STASZCZYK: Pewnie z kilkanaście razy. Pierwszy raz w latach 80. ubiegłego wieku na koncercie w domu kultury, który załatwił mój przyjaciel Wojtek Wojda z Farben Lehre. Potem grałem wielokrotnie w płockim amfiteatrze razem z T.Love i jako Szwagierkolaska z Andrzejem Zeńczewskim. Pamiętam, że wtedy przyjechała z nami Anita Lipnicka i tłumy dziewczyn chciały z nią porozmawiać, wziąć autograf, a my jakby byliśmy mniej popularni (śmiech). Prywatnie byłem na weselu u Wojtka, na jubileuszu Farben Lehre i u Ciebie. Zawsze chętnie gramy w Płocku, bo podoba mi się amfiteatr nad Wisłą. W niedługim czasie zamierzam razem z moją żoną Martą zobaczyć płockie ZOO.

Co Ci się w Płocku podoba, a co Cię drażni i irytuje?

  • O amfiteatrze już wspomniałem. Jak byłem tutaj 40 lat temu, to miasto miało prowincjonalny urok, sam bym po nim nie spacerował. Wydaje mi się, że atmosfera była nieco szara, bardziej szara niż na Grochowie, gdzie Ty i ja mieszkaliśmy kilka lat w akademiku znajdującym się w niezbyt ciekawej i lekko zaniedbanej dzielnicy Warszawy. Wtedy, w latach 80., w Płocku panował szczególny klimat powiatowej mieściny z molochem w tle, trudny do opisania. Teraz miasto wypiękniało, rozwinęło się i jest nie do poznania.

Widzisz jakieś podobieństwa pomiędzy Płockiem a Częstochową?

  • Płock był trochę podobny do mojej Częstochowy. Wy mieliście i macie przeogromny kombinat petrochemiczny, my mieliśmy potężną hutę im. Bieruta, której już nie ma. Wy macie katedrę, a w Częstochowie stoi klasztor… Podobieństw jest wiele, ale oba miasta mają swoją różną dynamikę rozwoju.

Masz przyjaciół w Płocku?

  • Ależ oczywiście. Z Tobą i Wojtkiem Wojdą znamy się chyba ze czterdzieści lat i mamy ze sobą stały kontakt. Ponadto przez Kazika Staszewskiego, którego ojciec był „inżynierem z Petrobudowy”, poznałem w akademiku na Kicu „Legię” i Sułka. Widujemy się czasem jak koncertuję w Płocku i przy innych okazjach.

Za co lubisz Broniewskiego? Pamiętam, że na studiach byłeś zafascynowany jego twórczością.

  • Jestem wielkim miłośnikiem jego twórczości. W 2006 roku na płycie „Broniewski”, którą wymyślił Paweł Dunin-Wąsowicz, wraz z zespołem Pustki nagrałem utwór z przedwojennym tekstem Władysława pt. „Kalambury”. W tym wierszu jest istotne nawiązanie do Warszawy, a ja mam słabość do stolicy, w której mieszkam od 1982 roku. Ale z twórczością Broniewskiego spotkałem się w liceum dzięki mojemu poloniście. W utworach poety znalazłem jakąś magiczną moc, ducha walki, miejską siłę, bezkompromisowość, energię słowa, co mi pasowało do moich początków artystycznych naznaczonych punkiem i twardym rockiem. Broniewski miał ciekawe życie, najpierw był zauroczony Piłsudskim, walczył w wojnie polsko-bolszewickiej, potem zaraził się komunizmem, był w armii Andersa i pisał liryki w socrealistycznym stylu. O nim powinno się zrobić serial obrazujący pokręcone losy Polaków. Broniewski nawiązywał do polskiego romantyzmu, a ja też podziwiam polskich romantyków i wiele czerpię z ich twórczości.

Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia w Płocku!

  • Dziękuję i pozdrawiam czytelników Gazety Płockiej.

Rozmawiał Jarosław Kozanecki

Jarosław Kozanecki

Dyrektor do spraw rozwoju w Miejskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego Sp. z o.o. w Płocku. Publikował m.in. w „Gazecie Wyborczej Płock”, „Niezależnej Gazecie Płockiej”, „Notatkach Płockich”; autor książki „Represje stanu wojennego w województwie płockim” oraz artykułów do trzeciego tomu „Dziejów Płocka. Historia miasta w latach 1945-2020”.

Kategoria: Kultura, News, Opinie

Udostępnij artykuł:

Polityka prywatności © 2025 Gazeta Płocka. Projekt i wykonanie: Hedea.pl