Minął rok od śmierci na plebanii w Drobinie. Rodzina zmarłego 30-latka stawia pytania

Najważniejsze: dlaczego przez tak długi czas nikomu nie przedstawiono zarzutów?

Zwłoki mężczyzny w mieszkaniu wikariusza zostały znalezione na początku września ub.r. Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Sierpcu, po kilku miesiącach śledztwo przejęła od niej Prokuratura Okręgowa w Płocku. Jest prowadzone w kierunku czynu z art. 155 k.k., czyli nieumyślnego spowodowania śmierci.

Grozi za to kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.

Przypomnijmy: na ciele zmarłego nie znaleziono śladów mogących mieć związek z tą śmiercią. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu była niewydolność krążeniowo-oddechowa. Ale jednocześnie przeprowadzone zostały badania toksykologiczne. Wykazały, że zgon był wynikiem zatrucia organizmu różnymi substancjami.

Śledztwo wciąż prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko komuś.

O zawieszeniu wikariusza w obowiązkach i konieczności opuszczenia przez niego plebanii od razu zdecydowała za to kuria diecezjalna. Biskup płocki Szymon Stułkowski (natychmiast po śmierci mężczyzny pojechał na plebanię w Drobinie) nałożył na niego upomnienie kanoniczne, zakazał sprawowania sakramentów. Powołał też zespół, którego zadaniem było sporządzenie dokumentacji dotyczącej tego zdarzenia dla Watykanu.

Jak w październiku ub.r. poinformowała Wirtualna Polska, duchowny przesłał pismo do Konferencji Episkopatu Polski, biskupa płockiego i proboszcza w Drobinie, „w którym domaga się przeprosin i zadośćuczynienia. Kuria oficjalnie milczy na ten temat, ale informację tę potwierdziliśmy w dwóch niezależnych od siebie źródłach”.


Do sprawy powrócił Onet. Dziennikarz Szymon Piegza skontaktował się z rodziną zmarłego mężczyzny.
We wtorek przekazał, że najbliżsi 30-latka nie potrafią zrozumieć, dlaczego do dziś nikomu nie postawiono zarzutów.

Na łamach serwisu cytuje: – Od 12 miesięcy słyszymy od prokuratury, że już za niedługo coś ustalą, że ktoś odpowie za śmierć brata. Najpierw prokurator z Sierpca mówił, że czeka na wyniki toksykologii. Jak przyszły po siedmiu miesiącach, to nikt nie dostał zarzutów, bo okazało się, że brakuje opinii biegłego, który by stwierdził bezpośrednią przyczynę i czas zgonu.

Rodzinę dziwi to tym bardziej, że biegły stwierdził, że stężenie kwasu GHB w ciele mężczyzny „>>należy do stężeń spotykanych w zatruciach śmiertelnych tym związkiem<<„.

Za biegłym autor wyjaśnia, że kwas GHB „jest używany do celów niemedycznych jako środek odurzający, a także do celów przestępczych jako sposób na wywołanie stanu bezbronności u ofiar gwałtów i rozbojów. (…) jest głównym związkiem chemicznym, wykorzystywanym na przykład w >>pigułce gwałtu<<. (…) Używany jest także podczas tzw. chemsexu, czyli kontaktów seksualnych pod wpływem substancji chemicznych, które powodują rozluźnienie i znacząco zwiększają popęd seksualny”.

Onet ustalił, że pierwsze przesłuchanie księdza odbyło się na początku śledztwa. Potem prokuratura miała go wzywać dwa razy, ale ten się nie stawiał. Ostatnio został jednak przesłuchany po raz kolejny. Według informatorów dziennikarza, prokuratura zamierza przedstawić mu zarzuty. Mimo to jeden z cytowanych rozmówców sugeruje, że sprawa nie powinna być rozstrzygana w Płocku, „ze względu na możliwy efekt >>aureoli<<„.


Do wielu wątpliwości rodziny (m.in. niezabezpieczone przedmioty, nieprzeanalizowane nagrania) odnosi się rzecznik Prokuratury Okręgowej w Płocku Bartosz Maliszewski. Oświadcza, że przedmioty i ślady kryminalistyczne niezbędne dla potrzeb postępowania zostały zabezpieczone. Co do obecności na plebanii, zaraz po tragedii, biskupa, komentuje, że „na terenie nieruchomości mają prawo przebywać osoby będące jej właścicielami/posiadaczami i osoby przez nie zaproszone/powiadomione, o ile nie koliduje to z czynnością oględzin”.

Były też inne wątpliwości rodziny – szczegóły i odpowiedź rzecznika prokuratury w materiale Onetu.

Szymon Piegza dotarł też do informacji, z których wynika, że Prokuratura Regionalna w Łodzi zdecydowała o przedłużeniu śledztwa do grudnia.

Na zdj.: kościół w Drobinie. Fot. Google Maps

Kategoria: News

Udostępnij artykuł:

mb

Polityka prywatności © 2025 Gazeta Płocka. Projekt i wykonanie: Hedea.pl