Megakolejki przed Podolanką, zabójstwo na Podolszycach, pub Fandango jak nowy, paczkowane jedzenie i tv w szpitalu… [AD 1999]

Przeglądamy gazety, zerkamy na zdjęcia, sprawdzamy, co działo się w Płocku 25 lat temu – tym razem między 4 a 10 listopada 1999 r. Czytajcie!

Szpital wojewódzki w Płocku. Fot. WSzZ

Przez cztery dni, jakie minęły od otwarcia Podolanki do pływalni na Podolszycach Południe przyszło ok. 6 tys. osób, ochroniarze ledwo radzili sobie z nacierającym tłumem. Na wejście do wody ludzie czekali nawet po dwie godziny. Ochrona co godzinę odliczała z kolejki 150 osób i wpuszczała do środka. W tym czasie kolejne 150 kończyło pluskanie. A mimo to oczekujący na zewnątrz tłum wcale się nie zmniejszał, drzwi pływalni trzeba było zamknąć na klucz, bo wszyscy naraz wtargnęliby do środka. Nie brakowało kombinatorów, którzy po wyjściu z wody ukrywali się np. gdzieś w szatni czy toalecie, chcąc ukradkiem wrócić na basen. Rekordy popularności biła zjeżdżalnia. Ustawiało się do niej nawet po 40 niecierpliwych osób. W efekcie padła metalowa, wmurowana w podłogę barierka.


Płocczanie takie mają do Podolanki uwagi:

  • nie powinno być dodatkowej opłaty za korzystanie ze zjeżdżalni,
  • w szatni są co prawda szafki na ubrania, ale nie doczekaliśmy się kabin, żeby można się było swobodnie przebrać.

Niespełna 30-letni mężczyzna zastrzelony na Podolszycach. Z informacji dziennikarzy wynika, że do zbrodni doszło przy ul. Urodzajnej. Padł jeden strzał, nabój trafił w okolice serca. 21-letniego napastnika obezwładnił taksówkarz, a zatrzymała policja. W tym roku w Płocku to już czwarte zabójstwo.


Przez niewiele ponad trzy miesiące płocczanie aż 46 razy poinformowali policję o różnego rodzaju przestępstwach i zagrożeniach. Wszystko w ramach akcji „Crime stoppers”.


Fandango, młodzieżowy pub z ponaddwuletnim stażem, często odmładza się poprzez zmianę wystroju. W wakacje z niedbałego lokalu ze srebrnymi rurami i grafikami na ścianach stał się znacznie przytulniejszy. Jest prawdziwy kominek, są stare meble kupione na targu staroci, nie usłyszymy tam dyskotekowych przebojów, ale rock, jazz i muzykę filmową. Można tu przyjść na kawę, potańczyć lub rozkręcić całonocną imprezę. Można wypić piwo butelkowe (z beczki jest tylko żywiec po 4 zł), są też rozmaite drinki z najbardziej popularnym „benzyniakiem” (piwo z colą lub spritem) lub „U-Bootem” (kieliszek z setką wódki w kuflu piwa).


Czytelnicy telefonują do płockiej „Wyborczej”:

Jak widzę, nasi prezydenci bardzo intensywnie włączyli się w rozbudowę sieci supermarketów w Płocku, co – jak sądzę – doprowadzi drobny handel do katastrofy. Skoro jednak chcą utworzyć na Podolszycach supermarket, może powinni się również zatroszczyć, żeby w tym 40-tysięcznym „miasteczku” powstał posterunek policji.


Pierwszy radiowóz pomalowany według nowego, obowiązującego wzoru jest już na służbie płockiej policji. Nowością są białe drzwi. Polonezem będą jeździć mundurowi z drogówki, jego sprowadzenie do Płocka jest odpowiedzią na mnożące się ostatnio napady na ciężarówki, organizowane na tzw. policjanta.


Paczkowana żywność zamiast zup roznoszonych w wiadrach, tzw. wrzutowa telewizja kablowa w każdej sali – szpital wojewódzki ogłasza, że takimi nowościami chce od początku przyszłego roku przyciągać do siebie pacjentów. Dyrektor Stanisław Kwiatkowski zarzeka się, że „nowa” żywność będzie miała odpowiednią kaloryczność i spełni surowe wymagania dietetyków. Od kuchni aż do pacjenta nikt nie będzie mógł w nią ingerować. – Nie tak jak teraz, gdy kto inny ją transportuje, jeszcze kto inny porcjuje i rozdaje. I w efekcie część posiłku nierzadko… ginie – przyznaje płockiej „GW” Kwiatkowski. Jak zapowiada, niedługo np. pyzy, ryż będzie można podgrzać na każdym oddziale, chory sam rozpakuje swoją porcję, nie będzie więc mowy o ubytkach.

W szpitalu liczą też na oszczędności: – Przypuśćmy, że jedni pacjenci są akurat po zabiegu i wiadomo, że przez 48 godzin nic nie jedzą, drudzy wychodzą na przepustki. Dziwne, ale przypisana im żywność jakoś się rozchodzi. W przyszłym roku nie będzie to możliwe: opakowana żywność po prostu wróci z oddziałów. Liczę, że zaoszczędzimy dzięki temu 10-20 proc. pieniędzy przeznaczanych obecnie na zakup żywności.

W rok 2000 Winiary chcą wejść także z telewizją kablową, tzw. wrzutową. W każdej sali będzie monitor, w przypadku, gdyby ktoś przeszkadzał współpacjentowi, założy słuchawki i tak obejrzy film.


W garażu przy ul. Sielskiej w instalacji naprawianego poloneza wybucha gaz. Siła wybuchu jest tak duża, że dwóch mężczyzn wyrzuca na zewnątrz przez drzwi garażu. Z poparzeniami pierwszego i drugiego stopnia zostają przewiezieni na oddział chirurgiczny szpitala na Winiarach.


Przy Królewieckiej otworzył się „Salonik prasowy”, w którym prasę przed kupieniem można sobie obejrzeć. Rozmaite tytuły prasowe ułożone są na regałach z żółtymi plakietkami oznaczającymi poszczególne działy. Na razie nie są dostępne tytuły obcojęzyczne, ale i one już wkrótce pojawią się na regałach saloniku.

Kategoria: 25 lat temu, Ciekawostki, News, Stary Płock

Udostępnij artykuł:

aa

Polityka prywatności © 2025 Gazeta Płocka. Projekt i wykonanie: Hedea.pl